Czy można być katolikiem, ale nie być rzymskim?

Czy można być katolikiem, ale nie być rzymskim?

Pytanie, czy można być katolikiem, nie będąc rzymskim katolikiem, jest nie tylko pytaniem eklezjologicznym, ale także głęboko egzystencjalnym dla tych, którzy z peryferii świata i historii przeżywali swoją wiarę jako komunię z ubogim Chrystusem, Chrystusem wyzwalającym. Spójrzmy na to pytaie z perspektywy mlodych Kosciołów Ameryki Łacińskiej z ich teologia wyzwolenia , której poglądów nie podzielamy. Jednak dla jasności poniżej ją zaprezentujemy .

W Ameryce Łacińskiej bycie katolikiem tradycyjnie oznaczało przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego. Ale czy katolickość można rozumieć w jakikolwiek inny sposób, poza jurysdykcją biskupa Rzymu?

Z perspektywy teologii wyzwolenia katolickość nie jest definiowana przez posłuszeństwo wobec rzymskiego aparatu instytucjonalnego, ale przez otwartość na Królestwo Boże obecne w historii, szczególnie w twarzach ubogich. Jak stwierdził Leonardo Boff, „prawdziwa katolickość to nie doktrynalna jednolitość ani podporządkowanie się hierarchii, ale komunia w miłości i zaangażowanie na rzecz ubogich świata”. Kościół, w tym sensie, jest katolicki, gdy staje się domem otwartym, ludem Bożym w ruchu, a nie wtedy, gdy definiuje się jako piramidalna struktura skupiona wokół Rzymu.

Gustavo Gutiérrez potwierdził również, że kryterium prawdy Kościoła jest jego zaangażowanie w życie i godność wykluczonych. „Kościół, który nie podejmuje sprawy ubogich, nie może nazwać się wiernym Ewangelii, bez względu na to, jak ortodoksyjna jest jego doktryna”.² Katolicyzm jest zatem nierozerwalnie związany z wyzwalającą misją Boga Jezusa.

Meksykański teolog Carlos Mendoza Álvarez nalegał, że doświadczenie wiary w Ameryce Łacińskiej było głęboko pluralistyczne i że istnieją formy doświadczenia katolickiego, które nie są wyłącznie ujęte w ramach katolicyzmu rzymskiego. „Lud Boży pozostał katolikiem w swojej duchowości i oporze, nawet gdy zerwali z opresyjnymi strukturami duchownymi”.³ To uznanie popularnego i dekolonialnego katolicyzmu pozwala nam stwierdzić, że wierność ewangeliczna jest możliwa bez imperialnego romanizmu. Ponadto, jak przypomina nam Elsa Támez, „autorytet Kościoła musi zrodzić się ze wspólnotowego rozeznania, a nie z pionowego narzucania”⁴. Otwiera to drogę do wyobrażenia sobie prawdziwie katolickiego Kościoła: powszechnego nie przez geograficzne rozszerzenie lub hierarchiczne podporządkowanie, ale przez głębię, z jaką wciela Ewangelię w każdym kontekście.

Podsumowanie :Warto poznać założenia teologii wyzwolenia jednak Katolicki Kościół Narodowy idzie ścieżką doktryny Kościoła Łacińskiego Katolickiego. Katolickość to powszechność ale w jedności, co najmniej duchowej, z Piotrem. Bez tej duchowej jedności nie można mówić o katolickości a relatywizowanie problemu, do czego zachęcają tezy wolnościowe teologii wyzwolenia, nie prowadzi do rozwiązania. Zgadzamy się, że katolickość szeroko wychodzi poza granice Kościoła Rzymsko- Katolickiego, ale trzymamy się niezachwianie wiary apostolskiej i katolickiej.

 

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.