Mowa tu oczywiście o biskupie Mikołaju z Miry, a nie o komercyjnym grubasku w czerwonym wdzianku, który pije popularny napój gazowany reklamowany przy tej okazji od lat. Żywot św. Mikołaja, biskupa Miry owiany jest pewną dozą tajemnicy. Pierwsze wzmianki na temat żyjącego na przełomie III i IV wieku świętego pojawiają się dopiero 200 lat po jego śmierci. W krótkiej opowieści „Stratelatis” św. Mikołaj ratuje życie sześciu żołnierzy cesarza Konstantyna, którzy byli oskarżeni o nadużycia podczas kampanii zbrojnej. Trzem z nich pomaga poprzez powstrzymanie w ostatniej chwili katowskiego miecza, a kolejnej trójce ukazując się we śnie cesarzowi oraz prefektowi Ablabiosowi, udowadniając im niewinność wojskowych.
Dopiero w IX wieku pojawia się popularna historia trzech córek chciwego sąsiada św. Mikołaja, którym biskup podrzucał złote monety, by pomóc wydać je za mąż i uchronić tym samym od sprzedaży do domu publicznego. Historii dotyczących tego świętego jest zresztą więcej i były one równie popularne jak sam kult – szacuje się, że w 1500 roku w samej Europie było około 2000 kościołów pod jego wezwaniem.
Do dzisiaj nie przetrwało jednak zbyt dużo potwierdzonych informacji na jego temat. Są i tacy, którzy poddają w wątpliwość jego istnienie. Tym niemniej naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu, dzięki autorskiemu projektowi Face Lab, dokonali cyfrowej rekonstrukcji twarzy św. Mikołaja. Jak podkreśla prof. Caroline Wilkinson, dokonali tego na podstawie „wszystkich szkieletowych i historycznych materiałów”, bazując prawdopodobnie m.in. na relikwiach spoczywających w katedrze we włoskim Bari.
Ciekawostką jest fakt, że według badaczy św. Mikołaj miał kilkukrotnie złamany nos, co sprawiło, że miał charakterystyczny, asymetryczny i garbowaty kształt.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis