Homilia na 25 niedzielę zwykłą

W centrum uwagi życia Kościoła

Nasze fascynacje Jezusem

Fascynacja Jezusem jako cudotwórcą, a nie jako pokazującym najlepszą drogę Mistrzem – Zbawicielem – Bogiem Miłosiernym , jest aktualna także dziś. To przejaw naszej ludzkiej krótkowzroczności. Ważne by zaspokoić swoje potrzeby, by mieć co do [czytaj więcej...]

„Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy: czy nie o denara umówiłeś się ze mną ? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry ?”  (Mt 20, 13)

Chrystus w Ewangelii opowiada o robotnikach, którzy czekali na rynku w nadziei, że ktoś  ich najmie do pracy. Gospodarz najmował ich do pracy w swojej winnicy o różnej porze dnia. Niektórzy z nich  pracowali cały dzień. Inni kilka godzin. Jeszcze inni tylko jedną godzinę. Kiedy przyszedł czas wypłaty,  gospodarz  kazał im wszystkim wypłacić po denarze, tak jak się  z nimi umówił. Naturalnie, ci robotnicy, którzy pracowali  najdłużej, zaczęli narzekać.  Wtedy gospodarz odpowiedział  jednemu z nich: „Przyjacielu, czy czynię  ci krzywdy; czy  nie o denara umówiłeś się ze mną ?Weź co twoje i odejdź. Chcę i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim tego co chcę ? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry ?”.

Gospodarz oznacza samego Boga. Robotnikami są ludzie powołani do królestwa Bożego i zbawienia. Winnicą jest królestwo Boże budowane już tu na  ziemi. Dniówka to życie ludzkie.  Bóg w różnym czasie powołuje ludzi do siebie. Jednych o szóstej rano, to jest od wczesnego dzieciństwa; innych w wieku  dojrzałym, jeszcze innych pod koniec życia lub na łożu śmierci.

My, ludzie, jesteśmy wyrachowani i kierujemy się zawsze  logiką zysku lub straty. Zwykły gospodarz tak właśnie by czynił.  Bóg jest inny. On nie liczy miara i wagą, z zegarkiem w ręku.  On wszystko wie i zna serce każdego człowieka. Patrzy nie tylko na  zewnętrzne czyny, ale w głąb ludzkiego  serca. Bóg jest nieograniczoną miłością i dobrocią. Rozsiewa pełnymi rękami miłość i dobro, bylebyśmy te dary potrafili przyjąć i byli na nie otwarci. On cieszy się, gdy jesteśmy szczęśliwi.

Czego zatem chciał nas nauczyć Chrystus, opowiadając tę przypowieść ?  Przede wszystkim przypomniał nam o  niezwykłej miłości i dobroci Boga, najlepszego Ojca. On zawsze pragnie naszego szczęścia i oferuje nam nieustannie szansę po szansie, abyśmy mogli razem z Nim  tym szczęściem  się cieszyć.

Jezus pragnie również, abyśmy  naśladowali Boga, kierując się w naszym codziennym życiu duchem dobroci i miłości. Pięknie ujął to św. Paweł: „Więcej jest radości w dawaniu, aniżeli w braniu”.  Zaś ktoś inny celnie zauważył, że „nigdy nie jesteśmy na tyle biedni, abyśmy nie mogli komuś czegoś ofiarować”.

Rzeczywiście w umiejętności  obdarowywania bliźnich  nie potrzeba wiele. Nie musimy dysponować wielkim bogactwem czy wysokim kontem bankowym. Często wystarczy nasze dobre słowo, pochwała, zachęta, podziękowanie, serdeczność, uśmiech, a nawet zwykłe wysłuchanie kogoś, aby zobaczyć radość wdzięczność na twarzy bliźniego.  Bo tak jak powiedział Josef Rattner: „człowiek potrzebuje drugiego człowieka więcej niż chleba i wody”. Hiszpańskie zaś przysłowie mówi, że „do  nieba wstępuje się nie po drabinie, lecz poprzez dobre czyny”.

Brońmy się w naszym codziennym życiu przed egoizmem, objawiającym się bezdusznym  wyrachowaniem, wybujałymi ambicjami, pychą, zazdrością, a nawet życzeniem czegoś złego naszym bliźnim.

Dobroć i szczodrobliwość Chrystusa, który jest Mistrzem w obdarowywaniu nas wszystkim, czego tylko potrzebujemy, opisał Zygmunt Krasiński słowami poezji:”Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie: żywot  najczystszy – a więc godzien krzyża, i krzyż – lecz taki, co do gwiazd Twych zbliża. Najwyższe dałeś w świecie powołanie ! Tchem dzieje świata Tyś przegiął jak kłosy, dla pełniejszego dla nas wszędzie żniwa; ziemiś nam ujął – a spuścił niebiosy i serce Twoje nas zewsząd przykrywa”.

Zaś Matka Teresa z Kalkuty mawiała: „Każdy z nas ma do wypełniania zlecone mu przez Boga powołanie miłości. W godzinie naszej śmierci, kiedy staniemy przed Bogiem twarzą w twarz, zdamy rachunek z tego, jak wypełniliśmy to powołanie. Bóg nie będzie nas pytał, ile udało nam się dokonać, tylko jak wiele miłości w to włożyliśmy”.

Drodzy ! Przypowieść o robotnikach w winnicy powinna nas mobilizować do modlitwy za siebie nawzajem. Zwłaszcza za tych, którzy pogubili się w życiu i którym trudno przychodzi odróżnić dobro od zła. Jak my podejmujemy naszą służbę w winnicy pańskiej ? Czy umiemy całkowicie zaufać Chrystusowi ? Czy ochotnie wypełniamy nasze powołanie świadomi tej prawdy, że jest to powołanie boże i nadprzyrodzone ?

Ile razy zobaczymy robotników pracujących na polach, w winnicach, ogrodach pomyślmy o tym, ze ich praca jest jakimś  wezwaniem dla nas także do solidnej pracy na każdym odcinku, szczególnie do pracy nad sobą. Wszystko co czynimy, czyńmy na chwałę Boga z tą myślą, że ostateczna nagroda czeka na nas zawsze od Pana. On jest hojny dla tych, którzy pracują dla Niego.

bp Andrzej Lipiński

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.