Papież zmienia punkt cięzkości stawiając na młodych z peryferii Kościoła. Najmłodszy z kardynałów w Kościele.

W centrum uwagi życia Kościoła

Nasze fascynacje Jezusem

Fascynacja Jezusem jako cudotwórcą, a nie jako pokazującym najlepszą drogę Mistrzem – Zbawicielem – Bogiem Miłosiernym , jest aktualna także dziś. To przejaw naszej ludzkiej krótkowzroczności. Ważne by zaspokoić swoje potrzeby, by mieć co do [czytaj więcej...]

O wieku, który nie przeszkadza, codzienności misyjnej, dialogu oraz potrzebnej żywej relacji misjonarza z Bogiem, a także o nawróceniu biskupów z Giorgio Marengo IMC, nowo mianowanym kardynałem, rozmawia Marcin Wrzos OMI.

Dziś, podczas konsystorza w Watykanie, Giorgio Marengo otrzymał z rąk papieża Franciszka kardynalską nominację. Kard. Marengo urodził się 7 czerwca 1974 r. w Cuneo we Włoszech. Jest
członkiem ruchu skautowego oraz uprawia szermierkę. 29 maja 2022 r. podczas modlitwy Regina Coeli papież Franciszek ogłosił, że mianował go kardynałem. Będzie miał prawo uczestnictwa w konklawe.

fot. EPA/FABIO FRUSTACI

Marcin Wrzos OMI: Czterdzieści siedem lat to dużo czy mało?

Giorgio Marengo IMC: Tydzień temu skończyłem czterdzieści osiem lat (śmiech). Ale nie, to nie dużo.

Jak na kardynała to nawet bardzo mało, bo jesteś najmłodszym kardynałem na świecie.

Na to wygląda (śmiech). Zupełnie nie spodziewałem się tej nominacji. Nadal jestem zaskoczony. Myślę,
że jest ona w jakiś sposób potwierdzeniem tego, że papież Franciszek zmienia punkt ciężkości w Kościele i stawia na peryferie. On ma misyjne serce i chce, żeby nawet tak niewielka wspólnota jak Kościół w Mongolii miała swoją reprezentację w Kolegium Kardynalskim.

Słyszałeś o papieżu z Polski Janie Pawle II?
(śmiech) Tak, słyszałem.

Karol Wojtyła został kardynałem, gdy był dokładnie w Twoim wieku. W Polsce mówi się czasem, że Ksiądz kardynał może pójść w jego ślady i też zostać w przyszłości papieżem. Tak samo mówi się o kard. Antonio Tagle.

Tak, słyszałem takie analogie. Pierwszą osobą, która mi o tym opowiedziała był ks. Łukasz Bovio IMC, także Włoch i misjonarz Matki Bożej Pocieszenia, sekretarz krajowy Papieskiej Unii Misyjnej w Warszawie. Jest jeszcze jedna ciekawostka. Papież Franciszek mianował mnie prefektem apostolskim Ułan Bator 2 kwietnia 2020 roku, a to przecież rocznica śmierci Jana Pawła II. Tych podobieństw rzeczywiście trochę jest.

Kard. Giorgio Marengo IMC podczas konsystorza, fot. EPA/FABIO FRUSTACI

Podobieństwo widać także w podejściu do innych religii. Papież z Polski był znany z tego, że dialog międzyreligijny był dla niego ważny. Spotkania z żydami, muzułmanami, buddystami, animistami… Podkreślasz ten aspekt działalności Kościoła szczególnie w odniesieniu do buddyzmu, który w Mongolii jest dominującą religią. W maju byłeś z buddystami u papieża Franciszka.

To prawda. Dialog międzyreligijny i międzykulturowy jest wpisany w bycie misjonarzem. Dzisiaj rano byłem w buddyjskim monastyrze z okazji święta Vesak, które jest w tej religii najważniejszym wydarzeniem w roku. W innych krajach obchodzi się je w maju, ale w Mongolii posługujemy się innym
kalendarzem i stąd różnica. Dialog z innymi jest ważny dla Kościoła i dla obecnego papieża, co widzimy po jego pielgrzymkach i decyzjach. To rodzaj otwarcia, które pokazuje, że Kościół ma szacunek do każdego. To też element budowania zwykłych międzyludzkich relacji. To często może być początkiem ewangelizacji.

>>> Po konsystorzu z 27 sierpnia najmłodszy kardynał będzie miał 48 lat

Marcin Wrzos OMI rozmawia z bp. Giorgio Marengo IMC, fot. Misyjne Drogi

Historia Kościoła nowożytnego w Mongolii jest bardzo krótka. Jesteście młodą wspólnotą.

W tym roku obchodzimy trzydziestolecie Kościoła katolickiego w Mongolii. Choć oczywiście misjonarze pojawiali się na tych terenach dużo wcześniej, to jednak oficjalne struktury są rzeczywiście bardzo młode. Zaledwie dwa pokolenia miały okazję zetknąć się z Kościołem. Mamy tu więc wspólnotę podobną do tej, która tworzyła się w czasach apostolskich. Podobne wyzwania, radości, problemy
i smutki, podobny entuzjazm dzielenia się wiarą.

Są jakieś powołania kapłańskie? Nieopodal w Turkmenistanie są nasi współbracia oblaci. Tam Kościół odrodził się 25 lat temu. Są pierwsze powołania.

Tak. Andrzej Madej. Dobry człowiek.

Tak. To prawda. W kolejnym wydaniu pisma będziemy pisać o misji oblackiej w Turkmenistanie. A co z tymi powołaniami?

Niestety, nie mamy obecnie żadnego kandydata do kapłaństwa. Rok temu w październiku wyświęciliśmy dopiero drugiego mongolskiego księdza.

Konieczne jest więc wsparcie misjonarzy pochodzących nie z Mongolii. Jak wygląda Wasza codzienność?

Punktem wyjścia jest zawsze życie modlitwą i Eucharystią. Bez obecności Ducha Świętego i otwarcia na
Jego działanie nie można zabierać się za pracę misyjną. Wszystko bierze się z osobistej relacji i świadectwa. Jest oczywiście wiele aktywności podejmowanych przez misjonarzy – zajmują się edukacją, opieką zdrowotną, wyciąganiem z ubóstwa i szeroko rozumianą posługą na rzecz ludzi, zwłaszcza dla ubogich. To Ewangelia w praktyce. Siła do działania misjonarza zawsze musi brać się
ze źródła, czyli z Eucharystii.

A jak wygląda Twoja codzienność. Czytelnicy poprosili nas o taki jeden dzień z życia misjonarza. O której wstajesz?

Budzik mam zawsze ustawiony na godzinę szóstą, choć zazwyczaj wstaję trochę wcześniej. Wtedy mam czas na osobistą modlitwę. O 7.30 odprawiam mszę św. z udziałem kilku sióstr zakonnych, które tu mieszkają. Później kawa, śniadanie i jeśli znajdzie się chwila na modlitwę, to też zawsze z takiej możliwości korzystam. Około 9.30 zaczynam spotkania ze współpracownikami i wszystkimi, którzy mają do mnie przeróżne sprawy. O 12.30 lunch, a po nim czas na kolejne zobowiązania, odpowiadanie na korespondencję. Uczę się też trochę rosyjskiego i tradycyjnego pisma mongolskiego. Około 18
idę na adorację, na którą poświęcam godzinę. Wszyscy świeccy pracownicy kończą już wtedy pracę, więc zostaję sam. To dobry czas na osobiste wyciszenie. O 19.30 kolacja, a po niej trochę wysiłku fizycznego – ćwiczenia lub choćby spokojny spacer z różańcem. Na koniec dnia mam czas na czytanie i oczywiście sen. Każdy dzień jest jak widzisz mocno wypełniony.

Tradycyjna mongolska jurta, czyli namiot pokryty skórami, fot. pixabay

No dobrze, trochę tych zajęć jest (śmiech). Który moment dnia jest najważniejszy?

Zdecydowanie Eucharystia. Msza święta to najpiękniejszy moment w naszym życiu. Nawet jeśli sprawuję ją sam albo w towarzystwie kilku sióstr, to jest to najcenniejszy punkt każdego dnia. Piękne są też momenty, kiedy widzę ludzi wracających do Boga lub odnajdujących Go. Historia życia każdego z nas jest inna. Kilka dni temu miałem spotkanie z grupą studentów. Była tam jedna dziewczyna, która opowiadała mi, że kiedy pierwszy raz uczestniczyła we mszy św., to poczuła Bożą obecność, której nigdy wcześniej nie doświadczyła. Nie wiedziała zbyt wiele o wierze katolickiej, ale sama Eucharystia wystarczyła, żeby coś zaczęło się w niej dziać. O to chodzi w misjach. O te fantastyczne momenty, kiedy ktoś zaczyna odkrywać Chrystusa, a księża mogą tej osobie w tym pomagać.

Wróćmy na moment do Twojej nominacji. Kardynałowie to najbliżsi współpracownicy papieża. Jakie wyzwania stoją obecnie przed Kościołem powszechnym? Jak to widzisz?

Największym wyzwaniem w Kościele jest zawsze powracanie do Chrystusa. To ciągły proces, który musi przekładać się na konkret, na naszą codzienność. Papież Franciszek, za biskupami latynoskimi, często podkreśla, że jesteśmy uczniami misjonarzami. Musimy, jako kardynałowie, asystować mu w tym przekazie i wspierać go w tej wizji Kościoła, gdzie permanentnie trzeba pogłębiać swoją relację z Bogiem i z ludźmi. Ważna jest synodalność i wzajemne słuchanie, nie tylko pochlebstw. Jako najmłodszy kardynał będę musiał wiele nauczyć się od tych starszych (śmiech).

Biskupi też potrzebują ciągłego nawracania się?

Marcinie, wiesz dobrze, że to nie ma znaczenia, czy jest się biskupem, księdzem czy osobą świecką. Wezwanie do nawrócenia dotyczy wszystkich tak samo. Biskupów też. I nie chodzi mi o to, że niektórzy biskupi nie są w jedności z Chrystusem i szczególnie potrzebują się nawrócić. Wszyscy tego potrzebujemy. Bez wyjątku. Moje zawołanie biskupie to „Spójrzcie na Niego i promieniejcie radością”.
Zostało zaczerpnięte z Psalmu 34. Ta radość, życie Ewangelią dzień po dniu, jest dla chrześcijanina największą
siłą przyciągania.

Za: misyjne.pl

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.