Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko – homilia III Niedziela Adwentu Ks. Romuald Opiełka

W centrum uwagi życia Kościoła

Spotkałem świętego

Przestałem czuć swoje ciało. Nie wiedziałem, czy stoję, czy siedzę, leżę czy klęczę. Nic nie czułem. Wszystkie moje zmysły przestały działać. Znalazłem się w środku ogromnego światła.   W naszych głowach zawsze mamy bardzo dużo [czytaj więcej...]

Trzecia niedziela Adwentu przeżywana jest w Kościele katolickim jako niedziela radości. Nazwa ta została zaczerpnięta z Listu św. Pawła Apostoła do Filipian: – Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko (Flp 4, 4-5). Niedziela ta wzywa wiernych do radości z powodu przyjścia Chrystusa i związanego z tym daru odkupienia.

Tak więc powodem naszej radości nie tylko w tę niedzielę, ale w całym naszym życiu, ma być prawda o tym, że jesteśmy odkupieni, że jest Ktoś, kto nie pozostawia nas w naszych słabościach i grzechach, i przychodzi, aby odmienić nasze życie.

W Ewangelii został nam ukazany Poprzednik Jezusa, Jan Chrzciciel, który poprzez swój autentyczny styl życia stał się dla ludzi znakiem, w obecności którego chciano przebywać, słuchając jego nauk. W naszych rozważaniach pozostaniemy przy św. Janie Chrzcicielu, by na jego przykładzie, dostrzec kilka istotnych elementów przydatnych w naszym życiu, jako chrześcijan XXI wieku.

Pierwszą rzeczywistością jest bycie posłanym. Czytamy we fragmencie Ewangelii: Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego (J 1, 6-7). Jest więc konkretny człowiek, Jan, oraz dzieło, do którego został przeznaczony przez Boga: ma zaświadczyć o światłości, ma ukazać ludziom, że oto pośród nich jest już Ten, na którego czekają. To są bardzo istotne elementy każdego Bożego działania: wybór człowieka, posłanie go oraz orędzie, jakie jest zobowiązany zanieść.

Patrząc na nasze życie możemy odnaleźć podobny porządek. Również i my jesteśmy posłani przez Niego do tego konkretnego pokolenia, aby świadczyć o Chrystusie. Nie oczekujmy specjalnego posłania, lecz zaczerpnijmy z tego, co dokonało się w naszym chrzcie i co zostało umocnione w sakramencie bierzmowania: jesteśmy wezwani do mężnego wyznawania naszej wiary. Dokonuje się to w pozornie „szarej” codzienności, w spełnianiu obowiązków dnia codziennego, w byciu „dla drugiego” podczas wspólnej pracy, przebywania razem.

Fakt bycia posłanym przypomina nam o jeszcze jednej bardzo istotnej rzeczy: jest Ktoś, kto nas posyła – to nie my posyłamy samych siebienie „idziemy” we własnym imieniu. Dokładnie tak, jak było w przypadku Jana Chrzciciela, gdy ewangelista mówi: Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości (J 1, 8). Istnieje niebezpieczeństwo „kradnięcia” chwały Bogu, gdy człowiek naiwnie uwierzy we własne siły i uczyni z religii sposobność do głoszenia siebie, robienia kariery. Zawsze więc, niejako w tyle głowy, musi świtać ta obawa, czy czasem nie zbaczam z drogi, czy nie mylę miejsca, czy nie tracę z horyzontu tej prawdy, że jestem „ze względu na” światłość, Boga. Nie nam decydować o ewentualnych owocach naszego posłania na ten świat. Ale jedno jest pewne: jeśli się pojawią, to jedynie wówczas, gdy zachowany będzie ten porządek: „jestem ze względu na Boga”.

Jan mówi o sobie: Jam głos wołającego na pustyni (J 1, 23), głos, przygotowujący drogę Słowu. Być głosem to znaczy użyczyć siebie Bogu, oddać do dyspozycji całe swoje życie: mój czas, moje ciało, moje talenty. Może też będę wezwany, aby poświęcić Słowu plany na moją przyszłość: Chrystus chce mieć nas w całości dla siebie. Nie jest to żaden egoizm ze strony Zbawiciela, lecz głęboka prawda o nas: tylko w pełnej zależności od Jezusa, stajemy się w pełni wolni, spełnieni, stajemy się w pełni ludźmi.

Św. Jan wzywa, aby przygotować drogę Panu, wyprostować ścieżki naszego życia dla Tego, który jest jedyną Prawdą – Jezusa Chrystusa. Jest to równoznaczne ze zmianą swojego życia. To jeden z warunków, aby moje życie było świadectwem. Jeżeli uwierzę w Niego i przyjmę Go jako najwyższą Prawdę mojego życia, to nie ulegnę pokusie kariery i wielkości za wszelką cenę. Na miarę św. Jana stanę się świadkiem Chrystusa i Jego Dobrej Nowiny.

Bóg daje moc posłanemu, taką jaką miał św. Jan, do trwania w prawdzie. Bóg posłał człowieka, aby ten zaniósł przesłanie ubogim, uwięzionym, tym, których serca zostały złamane. Św. Jan nie przyniósł Jezusa, ale Go zapowiedział: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie …”. Ogłosił Jego przyjście. Wskazał na Tego, który był już pośród ludzi, ale jeszcze przez nich nie rozpoznany.

I takie jest też moje zadanie. Nie idę do ludzi, moich braci i sióstr, aby zanieść Boga, ale po to, aby razem z nimi odkrywać Jego obecność pośród ludzi. Mnie także posyła Bóg, abym dzielił się moją wiarą z innymi i opowiadał im o Bogu, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Dlatego nie chcę zamykać mojego życia religijnego w zakrystii. Chcę innym mówić o Bogu. Chcę dzielić się moją wiarą z tymi, do których przemawiał Jan Chrzciciel i do których został posłany Jezus Chrystus:

– z ubogimi dzisiejszego świata, a do nich zaliczają się nie tylko ci, którzy na rogach ulic wyciągają ręce po parę złotych, ale także ubodzy duchem, osamotnieni, którzy nie mogą odnaleźć właściwego kierunku życia;

– z więźniami, nie tylko z tymi z aresztów i poprawczaków, ale z wszystkimi uwięzionymi przez zło, grzech i ułudę tego świata;

– z ludźmi, których serca złamał brak miłości, zaufania, wiary w Boga i człowieka.

Bóg daje mi moc, abym swoim życiem wniósł w ich serca nadzieję, jaką niesie z sobą przesłanie Światłości – Jezusa Chrystusa.

Beduina pochylonego nad gorącymi piaskami pustyni spotyka misjonarz.

– Co robisz ? – pyta się.

– Próbuję wsłuchać się w to, co mówi pustynia.

– W takim razie, co usłyszałeś?

– Oprócz płaczu, nic. Pustynia płacze, gdyż chciałaby stać się kwitnącym ogrodem.

Tak jak za czasów Jana Chrzciciela, jest wokół nas wiele ludzkich serc, które „płaczą”, gdyż nie usłyszały jeszcze Dobrej Nowiny. Nie stój wobec tego „płaczu” obojętnie! Mów o Światłości! Daj swoje świadectwo – nie tylko słowem, ale na wzór św. Jana życiem w prawdzie! Wtedy będzie to najpiękniejsza zapowiedź Chrystusa, który przychodzi jako Światłość, który przychodzi do naszych serc, aby uczynić z nich kwitnące ogrody swej miłości i prawdy.

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.