(Dzień Świętości Życia)
Łk 1, 26-38
Każdego roku, kiedy przeżywamy okres Wielkiego Postu, przeżywamy także Uroczystość ZWIASTOWANIA. Stąd w wielu zakonnych Zgromadzeniach, a także w całym Kościele przeżywane są szczególne nabożeństwa. Przychodzimy w tym dniu na Mszę św., powiedziałbym z potrzeby naszego serca; pragniemy bowiem uczcić Najświętszą Maryję Pannę, obchodząc pamiątkę wydarzenia, kiedy „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1, 14), gdy na Bożą propozycję podjęcia się spełnienia funkcji Matki Mesjasza, młoda izraelska dziewczyna odpowiedziała z pokorą: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38).
Drodzy ! Pragniemy Ją uczcić, ale … czy to wystarczy ?
W naszym spojrzeniu na osobę Matki Chrystusa dominuje pewna jednostronność. Wyraża się ona głównie w traktowaniu Jej jako Opiekunki i Pośredniczki łask. Mamy do tego prawo, bo Bóg daje nam świętych jako orędowników. I dlatego możemy stawać przed Nią w roli potrzebujących pomocy i wsparcia, powtarzając słowa modlitwy „Pod Twoją obronę uciekamy się”. Zawsze aktualny jest dla wierzących obraz Wieczernika, w którym „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z Maryją, Matką Jezusa” (Dz 1, 14) uczniowie Pana.
Ale… pobożność polegająca tylko na zanoszeniu do Maryi rozlicznych próśb o pomoc i opiekę w różnych życiowych kłopotach, byłaby chyba niepełna. Tak jak niewystarczające jest widzenie Maryi jedynie w dymach kadzideł, jako istoty wyniesionej ponad aniołów i ludzi oraz ukoronowanej na Królową nieba i ziemi.
Dzisiejsza Ewangelia, często odczytywana podczas liturgii, ukazuje Ją jako jedną z nas – jako „Dziewicę poślubioną mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida” (Łk 1, 26), mieszkającą w małej galilejskiej osadzie Nazaret.
Słuchając opisu wydarzenia zrelacjonowanego przez św. Łukasza , o misji anioła Gabriela zatrzymujemy się zwykle na niezwykłości funkcji, jaką miała spełnić prosta żydowska dziewczyna, i na towarzyszących tej propozycji okolicznościach. A przecież było to bardzo trudne zadanie. Przed kilku dniami obchodziliśmy Uroczystość św. Józefa. Ewangelia wspomina, że mąż Maryi, zorientowawszy się w jakiś czas później, że jego żona będzie matką, był ogromnie zakłopotany, bo nie czuł się ojcem dziecka mającego przyjść na świat.
Ponieważ jednak „był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 19). W opisie biblijnym sprawa ukazana jest dość lakonicznie: oto Józef dowiedział się podczas snu, kim będzie to Dziecko, i zmienił swój zamiar. Czy jednak łatwo było obojgu udźwignąć ten ciężar ? Maryja nie mogła zdradzić Mu swojej tajemnicy aż do czasu, kiedy wszystko się wyjaśniło. Ileż musiała przeżyć w ciągu dziewięciu miesięcy oczekiwania na spełnienie się anielskiej obietnicy ! Owszem, doświadczyła niezwykłego powitania w domu Elżbiety i zapewne poczuła się nieco zażenowana jej słowami: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc twojego łona” (Łk 1, 42), ale los nie okazał się dla niej łaskawy Bóg nie posłał drugi raz swego anioła, by usuwać trudności piętrzące się na drodze, którą miała przeżyć: dla Jej Syna i dla Niej zabrakło miejsca w gospodzie betlejemskiej w czasie spisu ludności; doznała wprawdzie niezwykłego wyróżnienia, gdy do Nowonarodzonego przybyli pasterze i Mędrcy, przynosząc dary i składając Mu pokłon, ale niedługo potem zaczęła się sprawdzać przepowiednia Symeona: „Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A duszę twoją miecz przeniknie”. (Łk 2, 33-35). Przenikał wiele razy: najpierw wtedy, gdy wraz z mężem i Synem musiała uciekać do Egiptu, bo Herod poszukiwał Jezusa, aby Go zgładzić (por. Mt 2, 13); potem , gdy w świątyni jerozolimskiej swoje ukochane dziecko. Odnalazła Syna rozmawiającego z uczonymi i Piśmie i wypowiedziała cały swój żal: „Czemuś nam to uczynił ? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2, 48). W odpowiedzi usłyszała dziwne słowa: „Czemuście Mnie szukali ? Czy nie wiedzieliście, ze powinienem być w tym, co należy do mego Ojca ?” (Łk 2, 48). Ewangelista skomentował to wydarzenie stwierdzeniem, ze ani Ona, ani Józef nie zrozumieli tego, co im powiedział Jezus (por. Łk 2, 50). Ale już chyba wtedy uświadomiła sobie, że Jej życie potoczy się inaczej niż losy innych matek.
Pismo św. nie wspomina, ile lat przeżyła w Nazarecie razem z Józefem i jak mijały te lata. Jezus mając około trzydziestu lat, opuścił rodzinny dom, rozpoczął publiczna działalność. Przemierzał różne regiony kraju, nauczał i czynił cuda. Pewnego dnia przybył do Nazaretu, gdzie się wychował, udał się do synagogi, w której wyjaśniał Pismo. Ci, którzy słuchali, dziwili się, znali Go przecież od dziecka. „Dziwli się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z Jego
Ust. I mówili: Czyż nie jest to syn Józefa ?” (Łk 4, 22). Nie doczekali się jednak cudu, lecz usłyszeli twarde słowa skierowane pod swoim adresem. Dlatego „unieśli się gniewem porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry (…), aby Go strącić” (Łk 4, 29). Maryja wiedziała o tym, może nawet z bólem serca obserwowała tę scenę ? Do Jej uszu docierały drwiny sąsiadów i złośliwe uwagi nieznajomych. Dowiadywała się o zarzutach jakie Mu stawiano. Gdy doniesiono Mu, że Jego Matka i krewni czekają, aby z Nim porozmawiać, odpowiedział: „Któż jest moją matką i braćmi ? (…). Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3, 33-34).
Z pewnością Maryja przeżywała to wszystko boleśnie. Nadszedł także ów tragiczny dzień, gdy przeciwnikom Jezusa udało się doprowadzić do pozbycia się znienawidzonego proroka. Wydano na Niego wyrok skazujący, powieszono na krzyżu, a Ona, Jego Matka , mogła tylko współcierpieć razem z Nim, a gdy skonał, uczestniczyć w Jego pogrzebie. Radość ze spełnienia się obietnicy danej przez anioła przyszła dopiero potem, po dniu Paschy, lecz była to radość okupiona wieloma wyrzeczeniami i ofiarami i cierpieniami. Taka jest ekonomia Bożego działania.
Ona – Matka Jezusa – dała nam przykład i wzór dla nas. Starajmy się naśladować Ją w wierności Bogu również w trudnych momentach naszego życia. Łatwo bowiem deklarować, iż Ona jest naszą duchową Matką, trudniej zaś nieść swój życiowy krzyż ze świadomością, że Ona go również niosła cierpliwie i wytrwale, zanim dostąpiła wyniesienia ponad aniołów i ludzi.
Panie Jezus Chryste, proszę, spraw, abym potrafił pokornie przyjmować Twoją wolę nawet wtedy, gdy nie do końca ją rozumiem; nawet jeśli jej wypełnianie, po ludzku myśląc, nie jest korzystne dla mnie. Amen.
bp Andrzej LIPIŃSKI
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis