„ONA WRZUCIŁA WSZYSTKO CO MIAŁA CAŁE SWE UTRZYMANIE” (Mk 12, 44) – Homilia na 32 niedzielę zwykłą

Uczestnicząc w dzisiejszej Eucharystii  słyszymy w Ewangelii o dwóch postawach; fałszywie religijnej  i autentycznie religijnej.  Przedstawicielami pierwszej byli uczeni w Piśmie, którzy objaśniali księgi natchnione; objaśniając je, dodawali do nich setki formalistycznych przepisów, które były nie do spełnienia dla prostego ludu, a  których oni sami nie wypełniali. Wypomina im Chrystus, że dla pozoru odmawiają długie  modlitwy. Te pozory pobożności stwarzali oni przede wszystkim dla dogodzenia  swej próżności;  …lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w  synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach.  Z pozorów swej pobożności czerpali też oni korzyści materialne: Objadają domy wdów.

Chrystus pobożność faryzeuszy  nazywa pobożnością „na pokaz”. Praktykowali ją prawie wszyscy faryzeusze. Wszystko czynili po to, aby byli widziani przez ludzi.  Czasami przyczyną takiej pobożności była ich osobista pycha lub nawet kryła się za nią chęć  otrzymania materialnych korzyści.  Wspomina o tym niedwuznacznie Ewangelia. Z pewnością  taka pobożność nie mogła podobać się Bogu. Wiele razy piętnował nią Chrystus, akcentując jedno, że bez wewnętrznej  przemiany w człowieku nie może być mowy o autentycznej  pobożności.

Jako przykład autentycznej pobożności przedstawia Pan Jezus ubogą wdowę, która do skarbony wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. (Mógł to być srebrny denar, jaki otrzymywał robotnik za dzień pracy). Wdowa była uboga i – biorąc  obiektywnie – wrzuciła do skarbony mniej niż inni; lecz Chrystus  zwraca uwagę, ze ona wrzuciła więcej niż wszyscy, wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś wrzuciła wszystko co miała… bo ona dała ze swego niedostatku, wszystko, co posiadała, całe swoje utrzymanie.  Nie chodzi tu Chrystusowi o wielkość ofiary, wobec   Boga, to nie jest najważniejsze, ale o szczerość intencji.  Jej intencją  było nade wszystko uwielbiać Boga. Dokonała tego skromnym, ale jakże znaczący gestem.

Jeśli nasza religijność będzie się wykazywała jedynie modlitwą i praktykami religijnymi – będzie ona tylko religijnością szyldu, będzie ona martwa, bezowocna i nieprzekonująca dla świata.  Ci, których  zechcemy pociągnąć do Kościoła i do praktyk, odpowiedzą: po co  ? co nam to da dla życia ?  wy się modlicie i wcale nie jesteście lepsi od nas.  Co więcej, naraża się Chrystus na oskarżenie,  że Jego religia to tylko klepanie pacierzy,  wysiadywanie w kościele  itd. I  faktem jest, że najwięcej szkody przynoszą religii nie sekciarze i bezbożnicy, lecz ci  tzw. pobożni ludzie, którzy pobożni są tylko w kościele i przy modlitwie, którzy swoich praktyk religijnych nie wiążą z życiem; bo oni wytwarzają fałszywe pojęcie o religijności, oni zniechęcają do religii tych, którzy religijni nie są. Dlatego  mówi Chrystus,  ci tym surowszy dostaną wyrok.  Czy my, nie mamy sobie nic do wyrzucenia pod tym względem ?

Natomiast autentyczna religijność świadczy się życiem i czynem. A wszelki wartościowy czyn musi kształtować ofiarę. To może być ofiara czasu, zdrowia, sił, nerwów – ale niczego wartościowego ani przekonywującego nie zdziała się  bez ofiary. I jeżeli coś z naszej strony może zbudować nasze otoczenie, skłonić je do refleksji i przekonać do  chrześcijańskich   ideałów, to tylko postawa ofiary, tak jak wstrząsnęła światem ofiara św. Maksymiliana.

Nasze czyny mogą i powinny przydawać blasku naszej religii. Zresztą w oczach ludzkich, w skali obiektywnej taki czyn może być mało wart, czy zgoła bez wartości; lecz w oczach Bożych będzie on wiele wart,

jeśli kosztował nas wiele ofiary – tak jak ów wdowi grosz.

Musimy się liczyć z tym, że nasze słowa  mogą wydawać się daremne. Przygotowuje nas na to  Apostoł: Przyjdzie chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą  znosili…  Będą się odwracali od słuchania prawdy. Pozostanie wtenczas tylko wymowa  ofiarnego czynu:  Ty zaś… znoś trudy… spełnij swe posługiwanie.

Próbujmy  naszą pobożność zsynchronizować z naszym życiem. Próbujmy naśladować w tym względzie świętych, których przed tygodniem wspominaliśmy, a którzy tak wspaniale zapisali się w dziejach naszego Kościoła jako wierni naśladowcy Chrystusa. Próbujmy w pobożności naszej doszukiwać się tych cech, które nas upodobniają do Chrystusa i z nim na zawsze zjednoczą.

Niech przykład ubogiej wdowy , tak dziś w Ewangelii przez Chrystusa podziwianej, otworzy nam szeroko oczy i pozwoli spoglądać inaczej  na naszą pobożność.  Niech to nie będzie pobożność bezmyślna, oparta na rutynie życia, ale niech się stanie pobożnością żywą, pokorną, sięgającą swymi korzeniami do najgłębszych pokładów ludzkiego serca.  Taka pobożność, która Bogu przysporzy chwały, a nam ludziom przybliży nasze zbawienie.

W duchowej łączności za Wszystkich zgromadzonych przy stole Słowa i Eucharystii, abyśmy poprzez czyny miłości wobec najmniejszych i najsłabszych byli prawdziwymi uczniami Chrystusa….

bp Andrzej Lipiński

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.