Mało mówi się o tych wydarzeniach z Placu św. Piotra. Jan Paweł II przejeżdżał wśród wiernych. Nagle jedna kobieta zaczęła bluźnić i wyrywać się o wiele silniejszym strażnikom. Papież kazał zatrzymać samochód. Świadkowie mówią o uzdrowieniach i nawróceniach. A nawet o przypadkach wypędzania złych duchów…
W czasie audiencji generalnej na placu św. Piotra pewna dziewczyna nagle zaczęła bluźnić. Wyła przy tym tak głośno, że słychać ją było jak przez głośniki. Próbowano ją uspokoić – bezskutecznie. Wyrywała się, pełna jakiejś nadludzkiej siły – nie dało jej rady sześciu funkcjonariuszy służb porządkowych.
Kiedy powiedziano papieżowi, co się dzieje, kazał zatrzymać samochód, wysiadł z papamobilu i zaczął się nad nią modlić. A ona krzyczała: “Idź sobie, pokrzywiony, przeklęty staruchu!”. W pewnej chwili, gdy on wciąż się modlił, jej głos zaczął cichnąć, wreszcie zabrzmiał jak lament: “Przecież wiesz, że wobec ciebie nic nie mogę, jesteś zbyt mocny”. Wreszcie dziewczyna zamilkła i opadła z sił, a jej wzrok stał się łagodny. Wtedy papież pogłaskał ją i pobłogosławił.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis