Drodzy siostry i bracia ,
czy nie zastanawialiście się czasem nad tym, jakże praktycznie byłoby,gdybyśmy nie musieli spowiadać się z własnych grzechów, ale z cudzych ? Np. mąż obserwując własną żonę mógłby opowiedzieć o tym, co było złego ostatnio w jej życiu. Tak samo byłoby zresztą odwrotnie. Koledzy i koleżanki ze szkoły, pracy, oni wszyscy mogliby się perfekcyjnie wyspowiadać. Takie wyznawanie cudzych grzechów niejednemu sprawiłoby satysfakcję. Możnaby przy okazji komuś dołożyć,odegrać się,ale i też pokazać się z lepszej strony,że jednak ja sam nie jestem aż taki zły.Cudze grzechy przypominałyby się nam łatwiej i szybciej, wyliczalibyśmy je niczego nie pomijając.
A z każdym grzechem nasze samopoczucie byłoby lepsze.
Taki proces rozgrywa się w dzisiejszej Ewangelii. Kobieta posądzona o cudzołóstwo, złapana na gorącym uczynku nie przychodzi sama do Jezusa,ale zostaje przyprowadzona przez tych innych, którzy tak łatwo chcieli wyspowiadać się przed Jezusem z cudzego grzechu.
A co z moim własnym grzechem ? Często nie można go zobaczyć, tak zresztą jak nie można bez lustra zobaczyć własnej twarzy.
Znane opowiadanie Oscara Wilde´a przedstawia historię młodego, niezwykle urodziwego mężczyzny, Doriana Graya. Pewnego dnia sporządzono jego portret.
Sam Dorian Gray przez lata prowadził grzeszne i bezwzględne życie. Mimo wielu złych uczynków, które stały się jego udziałem on sam na zewnątrz pozostawał piękny i nieskazitelny.Ale jego namalowany portret zaczął się zmieniać. Z każdym kolejnym grzechem stawał się brzydszy. Gdy mężczyzna to zauważył postanowił schować obraz.
Kiedy po wielu latach zechciał znowu na niego spojrzeć ukazało mu się szkaradne oblicze. To co Dorian Gray zobaczył na obrazie to była jego własna dusza.
Zrozpaczony siegnął po nóż i ruszył w stronę malowidła ….
Takim zwierciadłem dla cudzołożnej kobiety z dzisiejszej Ewangeli miała być wymierzona jej kara ukamienowania. Tak straszna kara miała pokazać, jak wielki grzech popełniła, miała ją przerazić i ukazać brzydotę jej czynu.
“Kto z was jest bez grzechu ,niech pierwszy rzuci w nią kamieniem “.
Jezus wypowiadając te słowa nie tylko mówi nam, abyśmy zwierciadło osądu skierowali w naszą stronę. Jednocześnie bowiem przestrzega nas przed łatwym szukaniem kozła ofiarnego, na którego włożymy nasze własne często niesprawiedliwe wyroki.
Lubimy szybko znajdować winnych, wyszukiwać grzeszników, przypisywać innym zło, które nas spotyka. Tłum z dzisiejszej Ewangelii mógłby być przecież doskonałym
obrazem naszej Europy, tak bardzo pokaleczonej moralnie i duchowo. Byłby obrazem naszych społeczeństw z rozbitymi rodzinami, bez poczucia wartości i sensu, a jednak podstawiający to moralne lustro chociażby tym wszystkim innym, którzy z różnych powodów do Europy przybywają.
Szukamy szybkich rozwiązań, łatwych odpowiedzi i jako ludzie zaprowadzamy bez namysłu innych przed sąd.
Co myśleli ci, którzy przygotowali się na obrzęd kamienowania, a jednak ostatecznie odeszli w milczeniu do swoich domów ? Pewnie co, my dzisiaj słysząc te same słowa Jezusa, aktualne aż do bólu, uniwersalne.
Kończy się kolejny już w naszym życiu okres Wielkiego Postu.Niezwykły czas dany przez Boga, aby wyjść na duchową pustynię i kontemplując oblicze Jezusa ukrzyżowanego za nasze grzechy na tymi własnymi zastanowić się bez pośpiechu.
Czy udało się nam to tym razem uczynić, przeglądnąć w zwierciadle własnych zaniedbań czy może jak to często mamy w zwyczaju podsunęliśmy je naszym bliźnim ?
Ks. Jan Pyschik
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis