Piątek 19 października 1984 roku. Dotarła do nas informacja. Ksiądz Jerzy Popiełuszko został uprowadzony. Nie mieliśmy wątpliwości kto za tym stoi, Zebraliśmy się w świątyni by modlić się w Jego intencji. Pamiętam łzy księdza prałata Eugeniusza Waresiaka mojego pierwszego Szefa , świętego kapłana, któremu powiedziałem o porwaniu . Powiedział : “niech ksiądz uważa bo to źli ludzie, niech ksiądz uważa, żeby i nam księdza nie porwali. ”
Z wielkim niepokojem wsłuchiwaliśmy się w każdą audycję Radia Wolna Europa z nadzieją, że przyniosą one iskierkę nadziei. Telewizja Reżimowa milczała. Krótkie zdawkowe informacje o poszukiwaniu księdza. Przeżyliśmy wraz z mieszkańcami i działaczami Solidarności w Polsce ogromnie trudne godziny. Potem wiadomość o odnalezieniu zmasakrowanego ciała Jerzego.
Odszedł, oddając życie w śmierci męczennika.
W każdą ostatnią niedzielę miesiąca od sierpnia 1984 odprawiałem Mszę świętą za Ojczyznę. Kościół dosłownie pękał w szwach.
Poniższa tablica wisi po dziś w świątyni, a jest darem naszych mieszkańców i ludzi tamtej pierwszej Solidarności. To ta tablica stała się powodem, że SB dopuściło się prowokacji i przygotowało włamanie do świątyni, niby pod pretekstem chuligańskiego wybryku. Tak na prawdę oni szukali okazji, by zrobić zdjęcie tej tablicy.
Pamiętam chwile, kiedy próbowano mnie wielokrotnie dopaść za Msze święte za Ojczyznę, za budzenie ducha w narodzie. Niemal kiedy każdego dnia byłem przeszukiwany (samochód) kiedy jechałem do świątyni na Mszę świętą.
Pamiętam i ufam Księże Jerzy – nasz błogosławiony święty Księże Jerzy, że ciągle czuwasz nad nami i nade mną Twoim wtedy młodym przyjacielem również.
Be the first to comment