Ateizm daje to, co odbiera religia – wolność myślenia i głęboką duchowość

Ateizm daje to, co odbiera religia – wolność myślenia, głęboką duchowość. Ateizm umożliwia
dyskusję, sprzyja tolerancji, stwarza przestrzeń wyboru.
Czy tak postawiona teza daje się obronić? Kim jest współczesny ateista, gdzie się rodzi ateizm ,
dlaczego odrzucamy prawdę o Bogu, czy człowiek w swojej pierwotnej naturze jest ateistą ?

Pytań można mnożyć bez liku. Ateizm nie jest niczym nowym ani nie jest przyporządkowany do
żadnej z wcześniejszych okresów historycznych. Analiza problemu wykazuje ,że ateizm od zawsze
towarzyszy człowiekowi . Jest jedną z postaw ludzkich w jego oglądzie świata i rzeczywistości , która
go otacza. Ateizm jest postawą ludzkiego życia , odpowiedzią na jedno z najbardziej elementarnych
pytań o światopogląd oraz stosunek do transcendencji czyli tego co w największym uproszczeniu jest
niewytłumaczalne , tajemnicze i pochodzące od bóstwa lub będące bóstwem samym w sobie. Ateizm
odrzuca bóstwo , odrzuca świat nadprzyrodzony odwołując się do racjonalizmu czyli do rozumu
ludzkiego i tylko tego co jest on w stanie odkryć, pojąć i przyswoić. Znam wielu ateistów ale do chwili
obecnej , a żyję już sporo ponad pięćdziesiąt lat, nie spotkałem ateisty zdeklarowanego w tysiącu
procent na pełne i bezwarunkowe odrzucenie Boga. We wstępie postawiłem tezę zapożyczoną od
ateisty a mówiącą ,że ateizm daje to co odbiera religia a mianowicie wolność myślenia i glebie
duchowości. Kiedy rozmawiałem z tym zdeklarowanym ateistą , człowiekiem wysokiej kultury
osobistej , bardzo dobrze wykształconym , reprezentantem nauk ścisłych ,odniosłem wrażenie ,że
jego ateizm zrodził się jako swego rodzaju bunt i tęsknota za tym czego brakuje mu we współczesnym
chrześcijaństwie oraz innych religiach . Bunt przeciwko brakowi autentyzmu w czynnościach i
postawach religijnych oraz tęsknota za prawdą odbrązowioną z tabu, które często , mimo
dwudziestego pierwszego wieku , towarzyszy postawom religijnym. W trakcie dyskusji zapytałem czy
jest ateistą z urodzenia czy z wyboru. Jeżeli z wyboru to od kiedy? Okazało się , że został wychowany ,
jak zdecydowana większość polaków w rodzinie katolickiej z głębokimi tradycjami religijnymi swych
rodziców, uczęszczających regularnie na niedzielne msze ,etc. Zdeklarował swoją postawę , kiedy
trafił na studia ponieważ po długich , trwających kilka lat zmaganiach wewnętrznych nie znalazł
odpowiedzi na pytanie czy Bóg naprawdę istnieje oraz na szereg innych pytań z tym związanych .
Pozwoliłem więc sobie za jego zgodą na pewnego rodzaju eksperyment . Wiedząc ,że do ukończenia
liceum uczęszczał na lekcję katechezy poprosiłem go aby opisał mi swój obraz Boga . Zadając
dziesiątki pytań i uzyskując na nie wyczerpując odpowiedzi ustaliliśmy wspólnie i ogłosiłem jemu z
uśmiechem na twarzy, że w tych okolicznościach przez niego opisywanych , biorąc pod uwagę obraz
Boga jaki on posiadał ja również jestem ateistą i to bardzo, bardzo zatwardziałym. Okazało się , że
mój ateista od którego zaczerpnąłem tezę do dzisiejszego rozważania etyczno filozoficznego ma
kompletnie zachwiany, zniekształcony obraz Boga. Myślę ,że zdecydowana część ateistów których
znam ma podobny problem . Nie wierzą w Boga bo obraz boga który utrwalili jest zupełnie inny od
rzeczywistości jaką możemy wyczytać w Objawieniu – w Biblii czy Koranie. Te księgi w sposób
mniejszy czy większy próbują dotrzeć do opisu natury Boga i tego czego Bóg jako odwieczny Opiekun
i Stwórca świata oczekuje od człowieka. Natomiast nasz ateizm dwudziestego pierwszego wieku
często rodzi się już w naszych rodzinach , które deklarując swoją religijność( np. katolickość) nie
przeżywają postaw religijnych. Traktują je jako swego rodzaju polisę ubezpieczeniową . Lepiej pójść w
niedzielę do kościoła , lepiej w piątek nie jeść mięsa, lepiej, lepiej,….. I tak lepimy swoje wątpliwości i
lęki przed Bóstwem , którego z własnego lenistwa nie chcemy poznać .Nie przeżywamy postawy
religijnej ponieważ swoje czynności religijne wykonujemy ze strachu , automatycznie , bo tak wypada
i jeszcze może ze stu tysięcy innych powodów ale żaden z nich nie ma właściwego odniesienia do
Boga. Idę do kościoła bo chcę się spotkać z Bogiem , który jest treścią mojego życia i motorem moich
postaw i postępowania. Przestrzegam postów i nie jem w piątek czekolady, którą uwielbiam bo
czynię to jako wyraz mojego poświęcenia Bogu. Nasza religijność stała się bardzo mechaniczna i
daleka od Ewangelii .Opisuję w tym miejscu religijność nam najbliższą czyli katolicką . Kiedyś
napisałem ,że nie czytamy Biblii .Podtrzymuję tę tezę z całą mocą . Dlatego jako ludzie wierzący
tracimy sami ,skazując się na wysłuchiwanie różnych ,czasami bardzo dennych nauk, które są dalekie od źródła czyli Ewangelii . I to jest jedno z pierwszych źródeł współczesnego ateizmu. BRAK AUTENTYZMU RELIGIJNEGO W NASZYCH POSTAWACH ŻYCIOWYCH
.
Następnym źródłem ateizmu, o zgrozo, jest Kościół sam w sobie .A precyzyjniej funkcjonariusze
Kościoła , którzy po drodze utracili wiarę w Boga stając się z dnia na dzień mniej lub bardziej
sprawnymi rzemieślnikami rytualnymi, znakomicie znającymi swój fach. Piszę ciągle o religii która jest
najbliższa naszemu codziennemu życiu. Pisząc o funkcjonariuszach Kościoła mam na myśli ciąg
nieprzemyślanych decyzji i postaw , których doświadczamy w codziennym życiu duchownych ale
również świeckich. Jestem przedstawicielem pokolenia, które przychodziło na lekcje religii do sali
katechetycznej . Przed lekcją chodziliśmy z prowadzącym na wspólną modlitwę do kościoła , taką
modlitwą kończyła się również katecheza. Dzisiejsza katecheza w szkole w tym nieszczęsnym
systemie edukacyjnym jest kuźnią postaw ateistycznym. Katecheza jest z założenia świadectwem o
Bogu , religii , religijnych postawach życiowych. Katecheta to nie tylko nauczyciel ale to przede
wszystkim świadek. A co mamy ? Mamy zwykłą lekcję prowadzoną coraz częściej przez katechetę ,
który na co dzień w postawach życiowych jest ateistą ale wykonuje pracę i uczy religii z takim samym zaangażowanie i atencją jak uczyłby np. geografii Południowego Kongo. Religijność jest procesem niezwykle delikatnym. Bo przecież mówi się o rzeczach niedoścignionych często trudnych w
odniesieniu do empirium , mówimy o Bogu, którego nigdy nikt żyjący na oczy nie widział. Mówimy o
Bogu wymagającym określonych postaw. Więc nie wolno tutaj „ściemniać” tylko należy robić to co
robił On – Jezus i szeregi Jego naśladowców. Pokazywać Boga w swoim „sercu” , bo On tam mieszka,
w ludzkiej duszy . Nie przekona mnie do Boga ksiądz , który szydzi z uczniów klasy III gimnazjum w
trakcie tzw. przygotowań do sakramentu bierzmowania ani ksiądz który za jedyny cel swojego
postępowania postawił sobie wybudowanie złotego pałacu dla złotego cielca a o Bogu prawdziwym …
jakby trochę zapomniał. A przecież Jezus mówi : Nie szukaj mnie w pałacach, nie szukaj w złotych
świątyniach ,znajdziesz mnie wszędzie, w kamieniu, który stworzyłem w próchniejącym drzewie i
kwiecie polnym, znajdziesz mnie również w duszy nawet największego grzesznika i człowiek który
krzyczy „nie ma ciebie Boże” ( wolne tłumaczenie z ewangelii Tomaszowej – księga apokryficzna nieuznana w kanonie Nowego Testamentu). Religia nie jest kneblem dla wolności w myśleniu i głębokiej duchowości . Są na to miliony dobrych przykładów. Kneblem są często sami ludzie i ich
postawy. Stąd często młody ,szukający drogi do prawdy człowiek widząc rozwrzeszczaną siostrę
katechetkę lub panią katechetkę, drwiącego księdza lub złego ojca w domu dochodzi do wniosku ,że ten bóg to jakaś „ściema” i dlatego najzwyklej w świecie odrzuca go. Ale takiego boga wypranego z BOGA odrzucam również ja. Jest zbyt wiele takich fałszywych obrazów Boga w naszym życiu dlatego odrzućmy je nie bojąc się konsekwencji czyli porzucenia tabu i życia w prawdzie. Będąc religijnym możemy być wolni, taką wolność daje nam prawda Ewangelii, możemy być nawet mistykami duchowości . Imperatywem ludzi wierzących powinno być aby poprzez otwartość rozumu i czynu umieć wykazać zagubionym drogę do Boga. Niech funkcjonariusze religii nie odstraszają nas od
prawdziwego Bóstwa. Oddając również sprawiedliwość chcę stwierdzić ,że i wielu duchownych to
ludzi naprawdę święci ale tak jak w przyrodzie, wystarczy że do wody wpadnie niewielka ilość
śmierdzącej cieczy aby ją w całości zanieczyścić podobnie jest tutaj , przypadki nieuczciwości i
nieodpowiednich postaw duchownych mogą na zawsze zniszczyć postawę religijną wielu ludzi
szukających Boga.

Nie bójmy się ateizmu on wcześniej czy później naprawdę prowadzi ludzi do Boga, bójmy się fałszywych proroków , którzy od Boga odstraszają i to wystarczająco skutecznie.
Bp . Adam Rosiek

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

1 Komentarz

  1. Księże Biskupie! Bardzo dziękuję za te przemyślenia. Tak! Takiego właśnie “boga wypranego z Boga”, to można spotkać niemal na każdym kroku, w wielu dyskusjach. Kiedy rozmawiam z dorosłymi już dzisiaj dziećmi, to widzę jak celna jest ta katecheza.
    Dlaczego tak się dzieje?
    Może to wina dzisiejszego pędzącego świata? A może to wina nas rodziców przede wszystkim, ale i kapłanów-pasterzy? Jeśli tak, to jako rodzic sypię sobie głowę popiołem (!) Moja wina!
    Dominuje jednak dzisiaj koncentracja na tym co zewnętrzne, co najmniej istotne, na budowlach, materii…Świat, na tym etapie rozwoju, poszedł właśnie w tym kierunku…
    A może w ogóle nie powinno się rozpatrywać tego w kategoriach winy?
    Przecież Bóg jest tu i teraz, zawsze był, jest i zawsze będzie…
    I -tak sobie z nadzieją myślę- że dając nam wolną wolę, przewidział, że ludzie usiądą kiedyś do takiego “prania”, aby wreszcie znaleźć go na nowo…
    I czeka na to.
    I nie ingeruje, bo przecież świadczyło by to o tym, że nam tę wolną wolę odbiera…
    Księże Biskupie, jeszcze raz serdecznie dziękuję za Twoje słowa i naukę.
    Szczęść Boże!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.