Czytany dziś w liturgii fragment Ewangelii poprzedza opowieść o przedsiębiorczym Samarytaninie, który jest obrazem i wzorem miłości bliźniego: wrażliwej, konkretnej, nieszczędzącej własnego czasu i majątku. Natomiast Marta z dzisiejszego fragmentu przyjęła Jezusa i uczniów w swoim domu w Betanii. I „uwijała się około rozmaitych posług” . Pełniła wobec nich, utrudzonych drogą i pracą, rolę Samarytanina. Maria zaś usiadła i słuchała Jezusa. A sam Jezus stwierdził, że „obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” .
Jakże interesującą prawdę odkrywa dla nas Chrystus. W Jego nauczaniu chodzi o to, aby właściwie ustawić hierarchię życiowych wartości. Wartością zaś najważniejszą jest trwanie w bezpośredniej bliskości z Panem i wsłuchiwanie się w każde Jego słowo. Stąd zawsze powinno nam zależeć na tym, żeby nie uszło naszej uwagi nic z tego, co mówi do nas Jezus. Tak więc owo „krzątanie się Marty koło różnych posług” nie zostało potępione. Ale Zbawiciel uznał je za mniej ważne niż wsłuchiwanie się w Jego słowa, jak to czyniła Maria. I na tym polegała nie tylko „lepsza”, ale „najlepsza” cząstka, którą wybrała.
Taką postawę określa Pismo Święte mianem prawdziwej bojaźni Bożej. Chodzi o to, aby chrześcijanie zrozumieli, jaki jest właściwy sposób przyjęcia Jezusa nie tylko w swoim domu, ale w życiu, słuchając jak Maria, z uwagą i miłością, słów Jezusa. A słuchać znaczy również włączyć się konkretnie w służbę innym.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis