«Effatha» homilia ks. Wojciech Zieliński

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Drodzy bracia i siostry.

W dzisiejszą niedzielę 5 września br Kościół w liturgii przewidział czytanie ewangelii wg św. Marka z roz. 7 wiersze 31-37 gdzie tak zostało zapisane: ( Ewangelia (Mk 7, 31-37), Uzdrowienie głuchoniemego) Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę». Tyle słów świętej Ewangelii. Drodzy bracia i siostry – słuchacze Każdy z nas posiada doświadczenie życiowe i każdy z nas wie, że to, co nas otacza, choćby przyroda, inne to zjawiska, ludzie, czy też sytuacje, spostrzegamy je w różny sposób. Można śmiało powiedzieć, że jedni spostrzegają podobnie a inni różnie od nas. Wszystko zależy od zdolności rozumienia i postrzegania oraz intencji, czyli co chcemy widzieć lub zobaczyć. Analizując dzisiejsze czytania spróbujemy zauważyć, w jaki sposób można spostrzegać rzeczywistość. Zauważmy również, w jaki sposób na drugiego człowieka patrzą ludzie, a w jaki patrzy Bóg. Gdyż zwykły człowieku, może czasem patrzeć na innych w sposób interesowny czy wyrachowany. Ogólnie rzecz ujmując, z opisów Ewangelii dowiadujemy się, że Jezus Chrystus przyszedł na ziemie, aby odnaleźć to, co zginało, aby naprawiać, to, co uszkodzone. Zapowiedzi tych wydarzeń znajdujemy w księdze Izajasza, która zapowiadała i wskazywała na cel przyjścia Mesjasza. A tym najważniejszym celem była troska o los drugiego człowieka. Ta troska o los konkretnego człowieka była i jest charakterystyczna dla misji Jezusa. Dzisiejszy fragment Ewangelii opisuje jeden z bardzo wielu takich dowód zatroskania, lecz nade wszystko konkretnego działania, które było wyrazem owej troski. Głuchoniemy znajduje się w szczególnym położeniu, bo choć może widzieć, nie jest w stanie sam odkryć Jezusa, czy zwrócić się do Niego, albo zwrócić na siebie uwagę. Nie jest w stanie prosić, jak to czynili inni chorzy. Brak możliwości porozumienia się z Jezusem ukazuje nam wartość mowy i wartość słowa. Co więcej.? Ta sytuacja ukazuje szczególną wartość słowa, jako niezwykle ważnego środka przekazu. Porównajmy ówczesną sytuacje z aktualną. W czasach dzisiejszych i kilkadziesiąt lat wcześniejszych zdominowanych przez media, posługujące się nade wszystko obrazami, trzeba nam pamiętać, że słowo, świadectwo mówione o Jezusie jest konieczne, aby inni mogli Go poznać. Można, bowiem widzieć i niewiele rozumieć, podczas gdy słowo nadaje sens znakom, objaśnia je. Tak jest z wieloma znakami, choćby drogowymi. Innym aspektem dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest obraz, który ukazuje, jak bezcenna jest rola przyjaciół głuchoniemego, którzy usłyszeli o Jezusie i kierując się wiarą przyprowadzili swojego przyjaciela do Niego prosząc w jego imieniu o konkretny czyn. Jezus podejmuje się tego, o co proszą, lecz czyni to inaczej aniżeli tego od Niego oczekiwano. Mianowicie. Rzeczą interesującą jest, że Jezus, uzdrawiając chorego, ucieka przed ludzkim wzrokiem i ich być może ciekawością. Powodem takiego zachowania jest fakt, że Jezus nie chciał być uważany głównie za kolejnego, może lepszego, ale tylko uzdrowiciela. Cuda, których dokonywał, a były to konkretne znaki dla ludzi, miały wskazywać na Niego jako Mesjasza, o czym przeczytać możemy w księdze Izajasza. Jezus był daleki od tego, by cuda – znaki wzbudzały niezdrową ciekawość i fascynację. Cuda, jako znaki zapowiadały przyjście Mesjasza i taki cel Jezus realizował. Innym też założeniem było ochrona przed niezdrowym entuzjazmem mesjańskim ludu o zabarwieniu politycznym. Jezus biorąc chorego na bok, zaznacza, że cud nie jest widowiskiem, które można oglądać. Przez gesty, których dokonuje, chce przygotować głuchoniemego do cudu, którego chce dokonać. Jezus nie mógł przemówić do chorego, dlatego czyni to przez charakterystyczne gesty. Wkłada, więc palce w uszy chorego, a śliną zwilża jego wargi. W myśli starożytnych ślina miała właściwości uzdrawiające. A zatem sposób postępowania Jezusa jest inny niż się spodziewano, niż proszono. Ci, którzy przyprowadzali chorego, prosili o nałożenie rąk, lecz Jezus tego nie robi, nie nakłada rąk. Ewangelista Marek opisując tę sytuacje być może chcieć zaznaczyć, że to działanie – uzdrowienie Jezusa nie jest magicznym obrzędem. Tak, więc uciekając przed tłumem, Jezus koncentruje swój wzrok na jednym człowieku i uzdrawiając go, dokonuje przy tym innego ważnego gestu: podnosi oczy ku niebu. Ten gest był używany przez Jezusa wielokrotnie, a ma on charakter modlitwy. Mianowicie. Ukazuje, gdzie ma źródło to uzdrowienie. Podobnie jak w przypadku uzdrowienia Łazarza czy rozmnożenia chleba. Jezus jasno wskazuje i otwarcie działa w łączności ze swoim Ojcem i realizuje Jego plan dla ludzkości, czyli zbawcze dzieło. Niesamowity jest fakt, ze to dzieło, ten cud uzdrowienia ten efekt modlitwy jest natychmiastowy. Uleczone zostają słuch oraz zdolność mówienia w tym konkretnym momencie, a wdziali to świadkowie. Warto podkreślić, że gest podnoszenia wzroku ku niebu Jezus czyni wielokrotnie. On realizując swą misję, podnosi często wzrok ku niebu, pozostaje w łączności z Ojcem i jednocześnie nie odwraca oczu od potrzeb konkretnego człowieka. Drodzy bracia i siostry. Bóg, mówiąc o zbawieniu, wychodzi zawsze od konkretnej sytuacji życiowej. Nie obiecuje czegoś, co jest niekonieczne, życiowo nieużyteczne, lecz bierze pod uwagę pragnienia konkretnych ludzi. Otwarcie uszu i uzdrowienie niemocy mowy wskazuje na to, że te rzeczy są potrzebne by poznać Boga. Bóg otwiera ludzkie serca i staje się bliski każdemu. To otwarcie i związane z nim poznanie napełnia wszystkich radością. Gdyż to, co człowiek utracił w raju, staje się znów jego udziałem: życie szczęśliwe z Bogiem. Ten cud znak dokonany przez Jezusa, jest jednocześnie spełnieniem przekraczającym wszelkie oczekiwania, coś, co jedynie wszechmocny Bóg może uczynić, a to oznacza, że cuda, które działa nie są sztuczkami magicznymi dokonywanymi na pokaz, ale są autentycznym znakiem Królestwa Bożego jego obecności w śród ludzi. Drogi bracie i siostro W tej osobie uzdrowionego możesz dostrzec siebie. Tak naprawdę po grzechu pierworodnym wszyscy staliśmy się głusi lub niemi. Mamy poważne problemy ze słuchaniem i z wyrażaniem słowami czegoś, co wypowiadamy pod adresem drugiego człowieka. Pomyślmy o sobie i o najbliższym znajomym. Tak naprawdę, każdy z nas potrzebuje otwarcia się na Boga i na człowieka żyjącego obok nas. To nowe otwarcie jest możliwe przez przyjęcie, jako swego Pana Jezusa Chrystusa. Prawdziwego i jedynego Zbawiciela. On jest Słowem, które chce dziś dotknąć Twoich uszu, oczu i języka. Pomyśl, jak inaczej możesz posłuchać swoich bliskich: współmałżonka, dzieci, przyjaciół, współpracowników czy przypadkowo spotkanych ludzi? Dokonaj, więc właściwego rozeznania i przystąp do właściwego z tym działania. A celem niech będzie konkretny człowiek. Nie cała ludzkości, lecz jeden konkretny człowiek. Amen

 ks. Wojciech Zieliński z Cieszyna

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.