UMIŁOWANA SIOSTRA PYCHA

Podstawowym budulcem wspólnoty jest pokora. Bez niej potęguje się obcość i rozłam. Tam, gdzie dominuje pycha, proces pojednania jest zagrożony, a gojenie ran odwleka się w czasie. Czym ona jest i skąd jej destrukcyjny charakter?
Ks. Józef Tischner patrzył na pychę jako na sposób bycia człowieka, który „stracił lub nie osiągnął świadomości własnej wartości i gubi się w labiryncie pozorów, które sam stworzył”.
Pycha wmawia człowiekowi, że musi mieć znaczenie w społeczeństwie, a jeszcze lepiej – gdyby miał władzę. Nawet, jeśli to władza zdobyta za wszelką cenę. Pycha jest groźna, bo nie uznaje żadnych autorytetów. Powoduje, że człowiek żyje w przekonaniu o swojej nieomylności, stąd próbuje narzucać innym własną wizję świata. Nie uznaje, że ktoś może mieć inne poglądy niż on, że może mieć własne sympatie, że może mieć swoje gusta.
Niestety, pycha staje się często umiłowaną siostrą ludzi zaangażowanych w życie Kościoła. Świadczą o tym choćby słowa czy gesty dezaprobaty wobec tych, którzy w dobie pandemii, kierując się troską o swoje zdrowie czy bezpieczeństwo bliskich, przyjmują Komunię na rękę. Często zresztą te słowa czy gesty są usprawiedliwiane świętymi intencjami, choć przecież z przykazaniem miłości bliźniego nie mają nic wspólnego.
Z pychą potrafią przyjaźnić się też biskupi i księża. Pycha w tym wydaniu niekoniecznie polega na udawaniu, ale na chęci uzależniania ludzi od siebie i uświadamiania im, jak wielką władzę nad nimi mają. Pycha wmawia: jesteś, kiedy panujesz. Jesteś o tyle, o ile masz władzę nad innymi. Jeśli tracisz władzę, przestajesz istnieć.
Po czym poznać pokornego sługę Pana? Po jego postawie, gdy utraci władzę. Ta utrata niczego nie zmienia w jego postawie. Nadal czuje się potrzebny i nadal z gorliwością pragnie służyć.
A zatem pokora polega na prawdzie. Człowiek pokorny wie, kim jest, i nie udaje kogoś innego. Dlaczego o św. Franciszku z Asyżu mówimy, że był pokorny? Nie dlatego, że kwestionował własną wartość, ale dlatego, że nie próbował być kimś innym niż był. Wiedział, że jest cenny w oczach Bożych i nie potrzebował podziwu ludzi. Był po prostu sobą.
Pycha stanowi przeszkodę nie tylko w jednaniu się ludzi, jest też kłodą na drodze pojednania z Bogiem. Człowiek pyszny, któremu brakuje dziecięcej ufności, będzie ukrywał się przed szukającym go Panem.
Pycha nie pozwala akceptować postawy Dobrego Pasterza, który zostawia stado, by szukać uwikłanej w zaroślach owieczki. To, co oburza pysznych, Jezus tłumaczy słowami: „Nie jest wolą Ojca, by zginęło jedno z tych małych”. Taka jest ekonomia miłości. Jezus oddał życie za każdego, bez względu na pochodzenie, wyznanie, poglądy, sympatie polityczne, zapatrywania ideowe, bez względu na wszystko.
Może czas zapytać, w którym miejscu się odnajduję na drodze pomiędzy pychą, która rodzi grzech, a pokorą, która utwierdza w dziecięctwie Bożym? Niezawodny ks. Tischner podaje prostą receptę na rozeznanie, ile w człowieku pychy, a ile pokory. „Pycha to siła, która recytuje niekończącą się skargę na świat i na człowieka. Pokora to siła zdolna do śpiewania niezwykłych, jedynych w swoim rodzaju, wspaniałych hymnów uwielbienia świata, ludzi i Boga. Kto chciałby wiedzieć, na jakim znajduje się miejscu, niech dobrze wsłucha się w pieśń, którą rodzi jego dusza”.

Idę słuchać co mi w duszy gra 🙂

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.