Homilia na II Niedzielę Wielkiego Postu

W centrum uwagi życia Kościoła

Od nieprzyjaciół moich wyzwól mnie, mój Boże

Wstałem rano jakiś niespokojny, nie mogłem spać tysiące niepokojących myśli zaprzątało mi większą część nocy. Od  dłuższego czasu media informują nas o narastających w Europie atakach islamskich fundamentalistów. Dzisiaj podczas audiencji generalnej Ojciec Święty Franciszek [czytaj więcej...]

„Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec  nich”

To już ostatnia niedziela lutego. I druga niedziela Wielkiego Postu. W wielu parafiach, mimo pandemii, odbywają się rekolekcje wielkopostne. Uczestniczymy także w rozważaniach Drogi Krzyżowej. Przychodzimy do świątyń i kaplic, aby poprzez śpiew, rozpamiętywać mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa, śpiewając Gorzkie Żale. Wszystko to dlatego, że być chrześcijaninem, to nie tylko żyć na tym  świecie i korzystać z jego wartości, ale poprzez jego powłokę patrzeć dalej i dostrzec Stwórcę  Pana tego świata, dobrego i kochającego nas Boga. Innymi słowy, być chrześcijaninem, to znaczy wierzyć Bogu,  wierzyć Mu tak długo jak tylko On tego żąda z tą nadzieją, że przyjdzie kiedyś czas, w którym wynagrodzi naszą wiarę.

Potwierdzeniem tej tezy jest Ewangelia czytana w drugą niedzielę Wielkiego Postu. Apostołowie wierzyli Chrystusowi, że jest obiecanym Mesjaszem, wierzyli w Jego cuda i boskie posłannictwo.  Teraz gdy znaleźli się z Nim na Taborze, przekonali się, że nie błądzili, a ich domysły i ocena rzeczywistości były słuszne. Chrystus wynagrodził ich wiarę i przez swoje przemienienie dał im pełną satysfakcję, utwierdzając ich w przekonaniu, że wybierając Jego, postąpili bardzo słusznie i nie muszą obawiać się o swoją przyszłość.

Przemienienie Chrystusa na Taborze miało cel podwójny; miało przygotować Apostołów na przyszłą mękę ich Mistrza i przekonać ich, że warto jest uwierzyć Chrystusowi i całkowicie powierzyć My siebie.

Myśląc o męce Chrystusa przywykliśmy sądzić, ze droga Chrystusa na Golgotę wiodła przez górę Oliwną, a cierpienia następowały nieubłaganie  jedne po  drugim. Chrystus w takim ujęciu był skazany na nieustanne cierpienie. Św. Marek w dzisiejszej Ewangelii pragnie nas przekonać, że było nieco inaczej. W życiu Chrystusa zanim zaistniała góra Oliwna, najpierw był Tabor. Można powiedzieć, że przemienienie na Taborze, było odpowiedzią Chrystusa na pełną lęku i trwogi postawę Piotra, jaką zajął, gdy Chrystus powiadomił ich o  czekającej Go męce (por. Mk 8, 32 ns).  Dla Piotra w świetle tej zapowiedzi, stały się  niezrozumiałe słowa proroków, zapowiadające  królestwo Mesjasza pełne potęgi i chwały .  Jak może Mesjasz, potężny król w przyszłym królestwie  cierpieć i  umierać ?  Chrystus chciał go pouczyć, ze Mesjasz może, a nawet musi podjąć  cierpienie, aby tą drogą jeszcze promienniej zajaśniała Jego chwała, do której dochodzi  się przez cierpienie. 

Drodzy ! Na kanwie tych rozważań, pomyślmy o tym, że im większe jest nasze cierpienie, tym większa kiedyś i piękniejsza będzie nasza chwała.

Przemienienie na Taborze, było także nagrodą dla Apostołów za ich wiarę. Będąc świadkami ataków na Chrystusa, nieprzyjęcia Go w rodzinnym Nazarecie, niezrozumienia przez wielu, dla których Jego nauka była za twarda, mogli  Apostołowie nawet sami zachwiać się w swojej wierze w Niego.  Mogli od Niego odejść i poszukać sobie innego Mistrza. A jednak tego nie uczynili.  Byli Mu wierni w doli i niedoli. Dziś Chrystus wynagrodził ich wiarę, ukazując im, że nie pobłądzili, gdy postawili w życiu na Niego. Jeśli tak dalej trwać będą przy Nim, to zobaczą jeszcze większe cuda.

Zatem, im większe nasze przywiązanie do Chrystusa, im większe nasze zaufanie w Niego, tym  większa i piękniejsza jest później nasza nagroda.  Nawet cierpienie nie może nas oddalać od Boga.  Ono może nas mobilizować i wewnętrznie przemieniać.  I to jest naszym zadaniem, aby ciągle i nieustannie się przemieniać, żeby tą drogą ciągle się upodabniać do Chrystusa.

Każda niedziela, którą przeżywamy, króluje nad całym minionym tygodniem i czekającym nas nowym, który staje z wieloma niewiadomymi. To taki Tabor, na którym jestem tam, gdzie Boża Opatrzność mnie stawia. Tego dnia mogę wznieść się ponad krzątaninę codzienności, mogę podziękować Bogu za owoce pracy, przyjrzeć się  sprawom niematerialnym i zachwycić się tym, na co brakowało czasu w minionym tygodniu. Mogę jak Piotr – choćby na chwilę stracić głowę dla Chrystusa, by On rzucił  swoje światło na decyzje moich przyszłych dni.  Każda niedziela jest małą Wielkanocą, pamiątką  Zmartwychwstania – to wtedy Chrystus zajaśniał najpełniej, a przemienienie na górze Tabor  było właśnie zapowiedzią ostatecznego zwycięstwa świata i życia nad  mrokiem i śmiercią, przejścia z niewoli ku wolności.

Drodzy ! Pozwólmy Jezusowi poprowadzić się ku szczęściu. „W niedzielę skrzydła swoje weź, na wielką górę z nimi wejdź i leć !” (z piosenki).

bp Andrzej  Lipiński

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.