Pontyfikat, który wciąż zaskakuje – siódma rocznica wyboru Ojca Świętego Franciszka.

Mija siedem  lat od wyboru kard. Jorge Mario Bergoglia SJ na Stolicę Piotrową. Już siedem lat czy dopiero siedem  lat? – pytają niektórzy. Bardzo wielu jest przebiegiem tego pontyfikatu raz po raz zaskoczonych, zdziwionych, u niektórych budzi on zaniepokojenie

Wtedy, 13 marca 2013 r., dominowało zaskoczenie. O nowym następcy św. Piotra w Europie mało kto coś wiedział. Wielu katolików (również w Polsce) sześć lat temu po raz pierwszy usłyszało jego nazwisko. Zdziwienie w Kościele powszechnym było podobne jak w 1978 r., gdy papieżem został Polak, kard. Karol Wojtyła z Krakowa. A może nawet większe.

Tym razem uczestnicy konklawe wybrali na biskupa Rzymu człowieka, który choć ma rodzinne europejskie korzenie, to jednak urodził się i całe dotychczasowe życie spędził na drugiej półkuli, za oceanem, w Argentynie. Dodatkowe zdumienie wzbudził fakt, że kolejny następca św. Piotra okazał się jezuitą. Nie było wątpliwości, że stało się coś ważnego, znaczącego dla teraźniejszości i przyszłości Kościoła katolickiego. Pojawiające się przeczucia potwierdziło imię, które obrał nowy papież – Franciszek. Nigdy wcześniej nie było biskupa Rzymu o tym imieniu. Nie było wątpliwości, że chodzi tu o jednoznaczne nawiązanie do innego zakonnika – Biedaczyny z Asyżu.

Podobnie jak po wyborze Polaka (a pod pewnymi względami chyba nawet bardziej niż w przypadku Jana Pawła II) dla części katolików (zarówno duchownych, jak i świeckich) „inność” nowego papieża okazała się problemem. Chodziło m.in. o odmienność środowiska, w którym wzrastał i kształtował się następca Benedykta XVI, a także o specyfikę formacji, którą przeszedł. Niektórym trudno było zaakceptować styl życia i sprawowania posługi przez Papieża z Argentyny. Nawet takie drobnostki, jak to, że witał się, używając świeckiej formuły, albo że nie zamieszkał w Pałacu Apostolskim, lecz w Domu św. Marty, budziły pewne zaniepokojenie. Okazało się, że nie tylko nowy biskup Rzymu będzie musiał nauczyć się nowych obowiązków, funkcjonowania w nowych warunkach i okolicznościach, ale również wielu wiernych stanie wobec konieczności przyzwyczajenia się do niego, do jego widzenia Kościoła, rozkładania akcentów, stylu wypowiedzi itp.

Czy kard. Bergoglio, przyjmując wybór, zdawał sobie sprawę, jak wielkie wyzwania na niego czekają? Czy miał świadomość, że w nadchodzących latach Kościół, przede wszystkim jako wspólnota, ale także jako instytucja, będzie się musiał zmierzyć z ogromnymi problemami, zarówno tymi dotykającymi świat, w którym wypełnia on misję ewangelizacyjną, jak i tymi, które ranią go od wewnątrz? Trudno powiedzieć.

Wybór imienia Franciszek (zainspirowany przez jednego z uczestników konklawe) stał się zapowiedzią spoglądania przez nowego papieża na Kościół oraz na sprawy tego świata z perspektywy ubogich. „Och, jakże pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich!” – westchnął Franciszek podczas swego pierwszego spotkania z dziennikarzami. W czasie Mszy św. inaugurującej pontyfikat zapowiedział, że w pełnieniu zadania Piotra naszych czasów chce „przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, najsłabszych, najmniejszych, tych, których św. Mateusz opisuje w Sądzie Ostatecznym z miłości: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, w więzieniu”.

Cytat z homilii inauguracyjnej wskazuje na drugi z priorytetów aktualnego następcy św. Piotra. Nie tylko bardzo często mówi on o czułości, przypomina o niej i do niej zachęca, ale też sam w spotkaniach z ludźmi nieustannie ją okazuje. Nie unika gestów, których w dzisiejszym świecie – wydawałoby się, wymagającym niejednokrotnie twardości i dystansu – wielu się obawia lub po prostu wstydzi, myśląc, że są oznaką słabości.

Z czułością wiąże się kolejny temat, na który papież Franciszek kładzie wielki nacisk. To bliskość. Mówi o niej często, wręcz nieustannie. Mówił o niej także podczas swego pobytu w Polsce w lipcu 2016 r. w związku ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Podczas spotkania z polskimi biskupami na Wawelu użył tego słowa prawie dwadzieścia razy! „Powinniśmy być blisko ludu Bożego. Bez bliskości jest tylko słowo bez ciała” – wyjaśnił.

Podobnie jak jego poprzednicy Franciszek broni życia każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci, a także podkreśla znaczenie rodziny. Jednak rozkładając akcenty, zwraca uwagę na aspekt rodzinnego życia, który uznaje za wymagający przypomnienia w dzisiejszym świecie. To rola ludzi starszych w społeczeństwie, a przede wszystkim w rodzinach. Papież nazywa ich pamięcią narodu, pamięcią wiary, pamięcią Kościoła. Nie zgadza się na spychanie ich na margines, odrzucanie jako niepotrzebnych. Wręcz przeciwnie, zachęca do tworzenia szczególnych relacji między babciami i dziadkami a młodym pokoleniem.

Uważni obserwatorzy i analitycy pontyfikatu Franciszka wskazują, że jest on kontynuacją całego szeregu pontyfikatów jego poprzedników. W działaniach papieża Bergoglio widać odniesienia do św. Jana XXIII, do św. Pawła VI, do św. Jana Pawła II. Widać też wyraźnie, że prowadzi dalej (choć na swój sposób) wiele działań i pomysłów podjętych przez Benedykta XVI. To nie tylko zdanie komentatorów i publicystów. Także sam Papież senior w ubiegłym roku dostrzegł i odnotował w liście do prefekta Sekretariatu ds. Komunikacji „wewnętrzną kontynuację między dwoma pontyfikatami, choć ze wszystkimi różnicami stylu i temperamentu”.

Andrea Tornielli, od niedawna dyrektor programowy watykańskich mediów, gdy przypomniał w lutym br. szóstą rocznicę bezprecedensowej i niespodziewanej wiadomości o rezygnacji Benedykta XVI, wskazał, że nadal towarzyszy on Kościołowi. Co więcej, np. podjęta przez Franciszka wielka ofensywa przeciwko nadużyciom seksualnym duchownych wobec nieletnich jest zakorzeniona w tym, że Benedykt XVI swoją decyzją, by spotykać się z ofiarami nadużyć, przyczynił się do zmiany mentalności w Kościele. „Nauczył nas patrzeć na ofiary jak na osoby, które trzeba przyjąć i wysłuchać ze współczuciem” – wyjaśnił Tornielli. To Benedykt XVI przedstawiał tak bliski Franciszkowi „ideał Kościoła, który nie jest samowystarczalny, nie wierzy w samego siebie, w swoje możliwości, lecz wszystko musi otrzymać od Boga, aby stać się kanałem, poprzez który Bóg dociera do ludzi”.

Przed dwoma laty, z okazji piątej rocznicy rozpoczęcia pontyfikatu Franciszka dokonano w mediach wielu podsumowań, analiz, porównań, zestawień. Wyliczano najważniejsze wydarzenia i decyzje, przypominano papieskie dokumenty, gesty i wystąpienia. Nie ma potrzeby ich powtarzania. Warto się natomiast przyjrzeć, jak przebiegał siódmy rok sprawowania przez Franciszka posługi na Stolicy Piotrowej.Bez` wątpienia byl to rok kolejnych podróży apostolskich Ojca Świetego ale rownież czas niezwykle trudnych rozważań nad modelem Kościoła w całym świecie . Duchowym “poligonem” tego rozważania stal się Synod Biskupów w sprawie Amazonii. Wielu oczekiwało wielkiego przełomu w sprawie dopuszczenia viri probati – diakonów stalach do święceń prezbiteratu. Inni oczekiwali jasnego stanowiska na temat roli kobiet w Kościele. Wszystkie te tematy znalazły swoje miejsce w wydanej z tej okazji adhortacji apostolskiej “Querida Amazonia”. Dla wielu przyniosła ona zawód , dla innych uspokojenie ale z pewnością dla całego Kościoła czas na nieuniknione zmierzenie się z prawdą dotycząca ludzkiego prawa , odnoszącego się do dyscypliny duchowieństwa w sprawie celibatu.  Miesiąc październik był również czasem niezwykłej łaski dla Katolickiego Kościola Narodowego . Pierwszy Biskup Kosciola – biskup Adam Rosiek ,został przyjęty na audiencji przez Ojca Świętego Franciszka, który pobłogosławił biskupowi i całej Wspólnocie Kosciola.Było to bez wątpienia wydarzenie historyczne otwierające nowy rozdział w życiu KKN  ale i nowe spojrzenie Watykanu na Wspólnot Katolickiego Kościoła Narodowego.

Czyniąc podsumowanie siedmiu lat należy przytoczyć cytat  z wypowiedzi samego Ojca Świętego. „Mam poczucie, że mój pontyfikat będzie krótki” – powiedział Franciszek jakiś czas temu. Dlatego pytanie, czy pełni on swoją posługę już siedem lat, czy dopiero siedem lat, nie jest przypadkowe. Mimo mocno zaawansowanego wieku, aktualnego biskupa Rzymu, jest to pontyfikat bardzo intensywny pod wieloma względami. Pontyfikat, który raz po raz zaskakuje i budzi zdziwienie. Pontyfikat, który z pewnością znacząco wpływa na kształt Kościoła katolickiego dzisiaj i w przyszłości – nawet tej odległej. Kolejny raz przekonujemy się, że Duch Święty działa i pozwala, aby w Kościele zawsze znajdowali się właściwi ludzie na właściwych miejscach i w odpowiednim czasie, zdolni podjąć wyzwania, które czekają wspólnotę wyznawców naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.