Brat Marek z Taize – pierwszy Polak we wspólnocie.

Brat Marek jest księdzem, pierwszym Polakiem, który został bratem w Taizé. W filmie mierzy się z bardzo osobistymi pytaniami. Możemy też zobaczyć jego życie we wspólnocie od strony, która na co dzień jest dostępna dla nielicznych.

Tam zetknął się z ks. Stefanem Koperkiem, który wywarł na niego ogromny wpływ. I tam wpadł na trop Taize W Laskach Marek i jego przyjaciele natknęli się na książkę ?Taize i kościół jutra? Jean Marie Paupert’a. Znaleźli w niej regułę wspólnoty Taize , napisaną przez brata Rogera (szwajcarskiego protestanta, który w latach 40. założył ekumeniczną wspólnotę w niewielkiej miejscowości we Francji). – Dosłownie ją ?pożeraliśmy?, taka była piękna! Czytaliśmy ją, rozważaliśmy i próbowaliśmy kształtować według niej nasze życie. W tej regule pada chyba 30 razy słowo ?radość?, a nam podobało się takie radosne chrześcijaństwo! Brat Roger ukazał nam pogodne chrześcijaństwo, wyzwalające człowieka z różnych ludzkich ułomności i niepotrzebnych trosk i kierujące ku życiu twórczemu, oddanemu innemu człowiekowi – wspomina brat Marek.

Podczas studiów handlu zagranicznego w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu naszła go myśl o ściślejszym związaniu swojego życia z ideą ekumenizmu. – Bracia z Taize interesowali się naszym regionem Europy, odgrodzonym wtedy przez ?żelazną kurtynę?. Jeden z braci, Niemiec, tłumaczył im, że świadectwo wiary Polaków może być budujące dla innych – opowiada brat Marek.

Na początku lat 70. bracia z Taize – dyskretnie, jako turyści (by nie narażać nikogo na szykany komunistycznych władz) – zaczęli odwiedzać Polskę. Jesienią 1971 r. niemal cały kraj objechał brat Clement. – Dowiedział się, że w Poznaniu działa grupa studentów, którzy dobrze znają życie wspólnoty z Taize . Postanowił nas odwiedzić – opowiada brat Marek. – Półtajne spotkanie odbyło się u św. Rocha, duszpasterzem był tam ks. Stefan Schudy. A potem była całkiem tajna kolacja, zorganizowana przez siostry Urszulanki na ul. Taczaka. Z grupką przyjaciół zaczęliśmy wtedy myśleć o życiu wspólnotowym tak, jak to się odbywało na Zachodzie: z udziałem małżeństw, ludzi świeckich i duchownych. Brat Clement nas zapamiętał i w następnym roku zaprosił mnie do Taize .

W 1972 r. jako pierwszy Polak spędził dwa miesiące we wspólnocie. – To było także wielkie wydarzenie dla braci, bo po raz pierwszy gościli kogoś ?z drugiej strony?. Pomagałem przygotowywać spotkania, zetknąłem się z młodymi z całej Europy – opowiada. – Po powrocie coraz częściej myślałem o związaniu się ze wspólnotą Taize . Od momentu spotkania z bratem Clement w Poznaniu, co roku organizowaliśmy w Polsce spotkania dla młodzieży z krajów Europy Środkowej, które cieszyły się jeszcze względną wolnością. Pierwsze spotkanie – jeszcze incognito – odbyło się w Chludowie, w domu ojców werbistów. Zjechało się ok. stu osób.

W 1977 r. wstąpił do wspólnoty. Zanim do tego doszło, spędził niemal rok w klasztorze ojców benedyktynów w Lubiniu, aby przywyknąć do zakonnego trybu życia. – Tylko modlitwa, cisza i praca – wspomina. W końcu dostał długo oczekiwany paszport i wyjechał do Taize . – Obcy kraj, inna kultura, inna mentalność ludzi. Ale jednocześnie piękne życie wspólnotowe i od początku praca z młodymi ludźmi.

Facebooktwitteryoutubeinstagram
Facebooktwitter

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.