W najbliższą niedzielę, obchodzimy rocznicę poświęcenia miejscowego Kościoła, takie święto parafii.
Parafia ma być naszym drugim domem.
Sam mam parafię mojego dzieciństwa i młodości, gdzie wzrastałem, gdzie uczyłem się wiary, gdzie troska o kościół moich Rodaków jest nadal ujmująca serce.
Parafię posługiwania, często księża nie zdają sobie sprawy – i ja też nie, to wspólnoty, które były przeważnie przed nami i po nas pozostaną.
Parafię, Kościół w danym miejscu tworzą ludzie, na których czele staje przewodnik – proboszcz. Jednak jego zadaniem jest słuchać tych, którym przewodzi, a zadanie to nie jest łatwe. Bo jak ja, najmądrzejszy, wykształcony, magister teologii, mam słuchać moich wiernych???
My wszyscy tworzymy parafie, do których należymy, jeśli nie ma parafian, ludzie są obojętni, to sam budynek, chociażby najpiękniejszy, nic nie znaczy.
Wiele razy powtarzam jako proboszcz moim parafianom, że kaplica jest ich drugim domem, jest naszym wspólnym domem.
Zresztą moja parafia jest szczególna, można by rzec, pierwsza powstała w Polsce w Katolickim Kościele Narodowym. I stała się dla mnie rzeczywiście domem.
Gdy pierwszy raz przyjechaliśmy z moją Córeczką do nowej parafii, wszyscy parafianie czekali na nas w drzwiach jak na wyjątkowych gości. A to przecież ich dom, ich kaplica. Oni tworzą to miejsce, oni przez swój upór i działania dbają o czystość, opłacają czynsz, dokarmiają proboszcza i jego rodzinę.
Gdy nadchodzi weekend, czy po naszemu wochenende, warto się zapytać czy ja jestem częścią mojej parafii, czy ta parafia mnie określa i czy ja się określam w niej.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis