Wsłuchując się w słowa Jana skierowane dzisiaj do Jezusa, można odnieść wrażenie, że Apostołowie wydają się być poirytowani. Ktoś bowiem ośmiela się czynić to, co jest ich zadaniem i przywilejem, a nie należy do ich grona: wyrzuca złe duchy w imię Syna Bożego. Wcześniej Ewangelista Marek opowiada o człowieku, który prosił Jezusa, aby uzdrowił jego głuchoniemego syna (Mk 9, 14-29). Najpierw próbowali tego dokonać uczniowie Jezusa, ale nie dali rady. Teraz uczniowie, którzy okazali się nieskutecznymi egzorcystami, widzą kogoś spoza swego grona, komu się to udaje. Czują się z tego powodu poniżeni i zmieszani. Mają nadzieję, że Jezus mu tego zabroni i wtedy przestanie ich zawstydzać.
Tymczasem Jezus nie podziela ich stanowiska. Co więcej, zwraca im uwagę na bezmiar Bożej dobroci. Zazdrość jest nie na miejscu tam, gdzie w imię Chrystusa i zgodnie z Jego przykładem oraz Jego wolą dzieje się dobro. Nawet jeśli ktoś obcy nas zawstydza swoim postępowaniem, to jest to powód do radości, gdyż w imię Chrystusa dokonuje się dobro i rośnie królestwo Boże.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis