III Niedziela Wielkanocna
Jesteśmy w radości Zmartwychwstania, zanurzeni w Miłosierdziu Bożym, podobni jednak do Uczniów, którzy nie potrafili uwierzyć w to, co stało się faktem na ich oczach.
Jezus Zmartwychwstał.
Mamy być Jego świadkami w świecie, to znaczy mamy być głosicielami prawdy o zmartwychwstaniu, o odkupieniu. Mamy być zatem, jak pisze św. Paweł, znającymi Go, przyjaciółmi Boga.
A przyjaciel to ktoś, kto bezinteresownie obdarza drugiego swoją miłością, tak Miłością. Zobaczcie, przecież Bóg obdarzył nas Miłością, stał się naszym Przyjacielem towarzyszącym nam w drodze, drodze życia. On kocha nas bezwarunkowo. Czy jednak i ja kocham Go taką samą miłością?
Gdyby tak było, gdybym kochał Go taką miłością bezwarunkową nie było by w moim życiu grzechu, nie byłoby tego mojego zarozumialstwa, ja to zrobię sam, pójdę swoją drogą.
Jesteśmy trochę podobni do dziecka pochodzącego z bogatej rodziny, któremu najbliżsi spełniają wszelkie zachcianki i wydaje się mu, że tak powinno być, że świat kręci się wokół niego.
Grzech. To wydarzenie niszczące nasze najskrytsze relacje z Bogiem wdziera się w nasze życie często niepostrzeżenie, mamiąc nas urokami życia, jego wygodą, dobrobytem. Ale grzech to zerwanie wszelkich relacji i z człowiekiem i z Bogiem.
Często wydaje się nam, że znamy Boga, co więcej nawet mówimy o tym otwarcie, jednak postawą swojego życia, czynami zaprzeczamy tej znajomości.
W tym czasie paschalnej radości, która nie tak dawno zapłonęła w naszych sercach na nowo spróbujmy dzisiaj wsłuchać się w te teksty usłyszane w Liturgii Słowa, co więcej wróćmy do naszych domów i pochylmy się jeszcze raz nad nimi. Zadajmy sobie pytanie, do której grupy osób ja się zaliczam?
Czy może jestem podobny do jednego z ludzi słuchających św. Piotra, który w Niedzielę Palmową krzyczał: Hosanna, a w Wielki Piątek zaparł się Chrystusa. A może jestem jak Uczniowie, którym objawił się Zmartwychwstały Jezus, a jednak nie dowierzam.
Przecież widzimy w naszym życiu tak wiele Bożych znaków, tak często to Boże działanie jest niemal namacalne, tę Bożą Miłość, która chroni mnie, która osłania, da się wyczuć, a jednak ja nie wierzę do końca, że Bóg działa w moim życiu, że mnie wybrał i czuwa nade mną.
A może uważam się za ucznia Jezusa i głośno krzyczę o Jego Ewangelii, jednak sam próbuję żyć po swojemu, prowadząc drugie odrębne, moje prywatne, życie?
Papież Franciszek już na początku swojej nowej Adhortacji Apostolskiej skierowanej do wszystkich chrześcijan pisze:
Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym. Ulega mu wielu ludzi i stają się osobami urażonymi, zniechęconymi, bez chęci do życia. Nie jest to wybór życia godnego i pełnego; nie jest to pragnienie, jakie Bóg żywi względem nas; nie jest to życie w Duchu rodzące się z serca zmartwychwstałego Chrystusa.
Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo chociaż podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukania Go nieustannie każdego dnia.
Dzisiaj w Szczecinie o godzinie 15 odbędzie się Marsz dla Życia i Rodziny. To chrześcijańska manifestacja nie tylko poparcia dla pewnych idei politycznych, ale przede wszystkim manifestacja stylu życia.
W świetle Zmartwychwstania ludzkie życie od poczęcia do naturalnej śmierci jest nienaruszalne, a jego naturalnym miejscem jest rodzina.
Wyjdźmy dzisiaj z Eucharystii jako wierzący świadkowie Zmartwychwstania, którzy starają się układać każdego dnia swoje życie w świetle przykazań i Ewangelii.
ks. Artur Sitko
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis